Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Warszawa - New Delhi. Lot

Warszawa - Helsinki, bez turbulencji. W zasadzie, chyba nie doświadczyłem tak spokojnego lotu. Jakbyśmy stali na ziemi. Obiad w Helsinkach - koreański. Smaczna, duża zupa. Helsinki - New Delhi, turbulencje tylko nad morzami, ale znośne i bez konieczności zapalania kontrolki z nakazem zapinania pasów bezpieczeństwa. Nowość - internet na pokładzie. Nie korzystałem, ale pograłem w jakieś gry, obejrzałem nową, kinową cześć Downtown Abbey i odcinek serialu "Doctor House". Marcin raczej spał, choć czasami wpatrywał się w mój ekran (jakby swojego nie miał). Odprawa szybka, z rezydencji mi wizami omija się wszelkie procedury. Acha. I covid "zniesiono".

Gdynia. Zima.

Zasiedzieliśmy się w Polsce. Śnieg jest tego najlepszym znakiem. Zwiedziliśmy Hel, Zakopane, Wisłę i wiele muzeów w wielkich miastach. Pora wyjeżdżać. A ja muszę nauczyć się kilku rzeczy i kilka rzeczy zmienić. W sobie, bo wtedy świat się dostosuje. Tak to działa.

Gdynia. Sielanka.

Jak już wiadomo, żyjemy w bańce, którą sobie sami wyczarowaliśmy. To kwestia naszego wyboru i nie będę się nad tym rozpisywał.  Była u nas Aneta. Przyleciała na cztery dni i odleciała. Widzieliśmy się z nią w tym roku w Paryżu, Istambule i Katmandu, pomijając Londyn. Fajnie, że podróżuje z nami (odwiedza nas). Jest jedną z niewielu osób, które zupełnie nie wiedzą, co się dzieje na świecie, dlatego mamy szansę rozmawiać o rzeczach bardziej istotnych. A tu w Polsce ludzie raczej smutni. Żyją lękami, polityką i chorobami. Jak ktoś mnie zna, to wie że smutek wysysa że mnie energię, a w Polsce dużo takich emocji... I po co? Przecież wiadomo, że wszyscy skończymy w piachu, nie widzę jednak sensu, żeby o tym rozmyślać.  Ja, jak idę na imprezę, to tańczę, śpiewam i bawię się do końca, a przynajmniej do czasu, gdy sprawia mi to frajdę. A życie to impreza. No i tyle, żeby się nie rozpisywać.