Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2022

Fort Kochi. Wigilia.

Wigilia świat Bożego Narodzenia jest w Kerali obchodzona hucznie. Wszystkie domy prześcigają się w nieobwieszczonym konkursie na najbardziej rozmigotany taras, a ludzie mimo upału chodzą w czerwonych czapeczkach. Zjedliśmy śniadanie: ciapaty z masą ziemniaczaną i dwa, duże serca smoka (owoce). Teraz jedziemy do kina, zobaczyć Avatara. Kupiliśmy sobie wczoraj rowery, więc dojedziemy do promu, a potem, ostatni odcinek, pokonamy autobusem, albo metrem. Kochi jest wyspą wiec, żeby dostać się do stolicy, potrzeba promu (10 minut). Kocica urodziła małe. Osiem naliczyłem. Wszystkie wygrzewają się na słupach, odgradzających willę w której mieszkamy, od ulicy. Koty, tak jak my - lubią upały. Przed południem słupek rtęci wskazuje 31 stopni. I to niebo, zawsze to niebieskie...

Bodh Gaya. Mahabodhi.

Gdy byłem tu pierwszy raz kilka dekad temu, świątynia i cała okolica była dostępna bez ograniczeń. Wokół rozciągały się same pola i jak uchem sięgnąć - panowała cisza.  Teraz są bramki, jak na lotnisko. Zaraz przed lockdownem była jedna bramka, teraz są dwie. Dwa razy przechodzi się kontrolę i nie można wnieść niczego elektronicznego. Indyjscy żołnierze obmacują dwa razy, a każdy bagaż musi być dwukrotnie prześwietlony. Dodatkowo jest smog, hałas i straszny zamęt, tam i wszędzie wokół. Poza tym mnóstwo "zalegalizowanych" naciągaczy. A mnisi często przeszkadzają w medytacji, rozpoczynając bezsensowną gadkę o niczym, prowadzącą do próby wyciągnięcia kasy. Czy naprawdę świat tak oszalał? Poważnie. Nie wiem o co chodzi. Przecież to tylko trzydzieści lat...

Bodh Gaya. Grota Mahakali

Zanim Siddhartha Gautama osiągnął stan Buddy, był synem władcy z rodu Śakjów. Jego ojciec chciał, aby syn zarządzał tym, co do niego z racji urodzenia należało, ale młody mężczyzna odkrył, że w świecie wszystko przemija i niczego nie można mieć na stałe. Dlatego podążanie za materialnymi dobrami uznał za bezzasadne i pewnego dnia, odszedł z domu rodzinnego. Dołączył do ascetów i zaczął uczyć się od nich medytacji. Ich drogą było wyrzeczenie i asceza. Całymi dniami siedzieli nago pod drzewami, prawie nie jedli i oddawali się medytacji, szukając absolutu. Siddhartha prawie się zagłodził. Jego ciało było wychudzone i nie miał siły chodzić. Złoty pomnik za nami przedstawia człowieka dążącego do rozwoju wszelkimi metodami, pokazując przyszłego Buddę na jednym z przedostatnich etapów jego rozwoju. Wyrzeczenie nie było dobrym pomysłem. Osłabienie ciała powodowało, że myśli nie były jasne a organizm nie mógł się odprężyć. Legenda mówi, że pewnego dnia dziewczyna z wioski, podarowała Siddharcie...

Delhi. Życie nocne.

Trochę za dużo wina, ale może dlatego klub jazzowy i band nas oczarowały. Metro nam uciekło i wracaliśmy rikszą bez drzwi. Ale w sumie było to zabawne. Mniej zabawne są rozliczenia podatkowe. Mam coraz mniej czasu i naprawdę nienawidzę tego robić. Ale wyjścia nie mam. Siadam więc i wypisuję faktury. W sumie to ten liberalny brytyjski system, nakazujący rozliczenie raz w roku, rozleniwia ludzi. Bo jakbym musiał robić to raz w roku, nie byłoby dramatu...