Trochę za dużo wina, ale może dlatego klub jazzowy i band nas oczarowały. Metro nam uciekło i wracaliśmy rikszą bez drzwi. Ale w sumie było to zabawne.
Mniej zabawne są rozliczenia podatkowe. Mam coraz mniej czasu i naprawdę nienawidzę tego robić. Ale wyjścia nie mam. Siadam więc i wypisuję faktury. W sumie to ten liberalny brytyjski system, nakazujący rozliczenie raz w roku, rozleniwia ludzi. Bo jakbym musiał robić to raz w roku, nie byłoby dramatu...