Wiosna za oknem, choć raczej tylko rano, bo potem jak za sprawą zaklęcia pojawiają się chmury, zrywa się wiatr, zaczyna padać i jest zimno. W mieszkaniu też chłodno, a że jesteśmy ciepłolubni, płacimy za prąd jakieś paradoksalne rachunki. Grzejniki chodzą ciągle, na wysokich obrotach, zwłaszcza teraz, kiedy pracuję z domu.
Oczywiście pracuję za dużo. Tak już mam. Marcin z politowaniem kręci głową, gdy po dwunastu godzinach przypominam sobie, że miałem się napić herbaty. Promuję zdrowy tryb życia, a sam jestem czasem przysłowiowym szewcem bez butów. Muszę to zmienić.