Nie od dzisiaj wiadomo, że media piszą bzdury, co tak naprawdę powinno być karane. Jeżdżąc po świecie widzimy, jakich spustoszeń dokonał strach, produkowany przez rządy (mające w tym interes) i rozsiewany przez media (trzepiace na tym kasę).
Tymczasem wjechaliśmy do Budapesztu zwyczajnie, zrobiliśmy zakupy, zameldowaliśmy się w wynajętym apartamencie i poszliśmy do knajpy. Nikt niczego nie sprawdzał (szczepień, paszportów, testów) i niczego nie nakazywał (dystansowania się, noszenia masek i innych nienaturalnych zachowań). Gdyby w mediach nie pierdolili o jakimś wirusie i wzrostach zachorowań, to co piszę, nie miałoby sensu.
Mamy piękną pogodę. Chyba zaczęła się tu wiosna, bo w dzień temperatura sięgała osiemnastu stopni. Rano, po śniadaniu, poszliśmy na wódkę a potem na słoneczny spacer czystymi ulicami węgierskiej stolicy.
Potem pracowałem, siedząc przy piecu kaflowym, ogrzewającym cały apartament.
A życie nocne? Bo prawie zapomniałem napisać. Wszędzie mnóstwo ludzi, knajpy kwitną, restauracje pękają w szwach a pálinka* leje się wszędzie po równo.
*Palinka rodzaj owocowej wódki produkowanej tradycyjnie w krajach Kotliny Panońskiej. Produkowana jest z owoców lub ich wytłoczyn: śliwy, gruszy, jabłoni, moreli, czereśni lub morwy. Zawartość alkoholu dochodzi do 70%, w zależności od tego, czy była destylowana raz lub dwa razy.