Mieliśmy iść na kolację z Angie, ale się biedaczka rozchorowała. Zjedliśmy wiec wszystko sami i poszliśmy na dyskotekę. Bramkarz (czarny, barczysty, starszy pan) wpuścił nas „warunkowo”, bo od piętnastego stycznia trzeba wchodzić z ID. Oszaleli. To już naprawdę jest jakaś choroba umysłowa! Oczywiście chodzi o nasze bezpieczeństwo…
Z paszportem chodzić do knajp nie będę, a dowodów tożsamości w UK nie ma. Nie mamy tutaj „dowodów osobistych”.
Poza tym wypiliśmy dużo, za dużo wina i chociaż już mieliśmy mocno w czubie, w drodze do domu wstąpiliśmy na jeszcze jedną butelkę do dzielnicowego pubu, w środku nocy.