Stambuł latem jest niebieski. Woda otaczająca miasto z każdej strony ma niespotykany kolor, chyba dlatego, że odbija się w niej bezchmurne niebo. Poza tym powietrze jest czyste i pachnie świeżością.
Byliśmy dzisiaj na zakupach. W Nepalu zostawiliśmy trzy worki ubrań jesienno-zimowych. Rzeczy letnie, które przywieźliśmy w walizkach, okazały się zbyt ciepłe i chyba niezbyt modne. Dlatego zaopatrzyliśmy się w nowe rzeczy, które będziemy musieli jakoś upchnąć. Nie wiem tylko, jak to zrobimy. Moją walizka waży 29.80 kilo i nie da się już niczego do niej włożyć, a 25-kilogramowy plecak, w którym wiozę 15 miedzianych mis*, nie może być cięższy. Marcin ma podobnie, choć lżej.
Jutro jedziemy jeszcze kupić buty, bo zwyczajnie nie mamy odpowiednich. Wiele par zostało w Kathmandu, a my na teraz potrzebujemy jakiś na lato. Będę szukał sandałów i crocsów.
* Misy średniowieczne, pochodzące głównie z Rishikeshu, kupiliśmy w celach zawodowych. Bojąc się że zginą w transporcie, postanowiliśmy je przewieźć przez pół świata, na moich plecach.