Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

Gdynia. Keto.

Od dwóch tygodni jestem na keto. Dieta tlusta i białkowa.  Niewiele warzyw, zero owoców, węglowodanów i cukrów. Jem awokado i jajka na śniadanie. Na słoninie, albo bekonie. Potem sushimi z minimalną ilością warzyw. Wieczorem chodzę do nie-cukierni, na kawę i ciastko, albo torcik. Wszystkie słodycze są słodzone stewią, są z mąki migdałowej i tym samym nie mają węglowodanów. Pyszne są. Na keto chudnie się i młodnieje niemal natychmiast. Cukier jest idealny, skóra nabiera blasku. Osobiście zawsze obawiam się cholesterolu, dlatego jem głównie ryby, mało serów i śmietany, a tłuszcze w postaci suplementów Onega 3 i bio kapsułek z rekinim tłuszczem. Marcin nie trawi keto, więc je wszystko. Bierze tabletki i ciśnienie zaczyna się normalizować. Wykupiliśmy tabletki na pół roku i szykujemy się do wyjazdu. 

Gdynia. Słoneczny październik.

W Gdyni pogoda jest nadal piękna, dlatego nie zrzędzę. Poza tym słońce pozwala mi utrzymać wysoki poziom energii. Chodzę na siłownię, potem pracuję, następnie chodzę nad morze i znowu pracuję. Kupiliśmy dzisiaj patelnię. Mama i przyjaciółka z Hiszpanii, mówią że drogo. Ja nie mam zdania. Jest duża, ze stali i pokryta tytanem. Ostatnio dużo smażę lub duszę, bo przeszedłem na keto. Nie bardzo mi ta dieta pasuje, ale to jedyny ratunek na wiele rzeczy i utratę wagi. Ostatnio waga mojego ciała jest coraz trudniejsza do okiełznania. Marcin jest już po wszystkich badaniach, jutro idzie do profesorki medycyny na kontrolę i myślę, że w jego życiu zacznie się okres "weź pigułkę". No i tyle. A! Ojciec był w szpitalu i wyszedł. Jest jak jest. Największy problem polega na tym, że on czuje się staro i widzi w sobie dogorywającego staruszka. Nie wróżę mu nic dobrego z takim nastawieniem.

Gdynia. Babie lato.

Anglicy nazywają taką ciepłą jesień Indyjskim latem , bardziej to do mnie przemawia, niż babie . Jak zwał, tak zwał ale jest naprawdę ciepło. W piątkową noc poszedłem do pubu i zabalowałem do piątej. A potem wracałem w samym t-shircie do domu. Niesamowite. Sobota była nieco chłodniejsza, ale wspólny z Marcinem, spacer nad morzem był nadal przyjemny. Byliśmy na Chłopach  w reżyserii DK Welchman i Hugh Welchmana. Film animowany, z niezwykle plastycznymi ujęciami i cudowną muzyką. Byłem zachwycony. Polacy jednak potrzebują więcej intelektualnego rżnięcia, czegoś tak głębokiego, żeby nie mogli zrozumieć. Bo film dla wielu jest za płytki i zubożył (rozbuchaną intelektualnie) polską wieś. Marcin jest już po wszystkich badaniach, skanach, holterach i rozmazach. Każde badanie wyszło dobrze, więc trzeba skupić się na informowaniu ciśnienia, które jest samoistne i nie ma wskazywanych przyczyn. 

Gdynia. Przystanek.

Dzisiejszy dzień spędziłem w salonie tatuażu. Znajomy (już) artysta wypisał mi na stałe mantrę Białej Tary - formy, na którą najczęściej medytuję. Dużo czasu zajęło nam ułożenie tybetańskich sylab tak, aby pasowały do całości. Ale się udało i tym samym mantra stała się częścią mojego ciała.  Skończyłem książkę, jest teraz w druku, chyba już nawet jest oprawiana, Za kilka dni trafi do licznych czytelników. Jestem wzruszony, bo naprawdę wiele osób kupiło napisany przeze mnie podręcznik "w ciemno". To są naprawdę duże liczby! Nie pojechaliśmy do Wietnamu, bo Marcin odkrył, że ma nadciśnienie. Nie podobało mi się, że czerwienieje i często boli go głowa. Postanowiliśmy wrócić do Polski na jakiś czas i zrobić badania. Dzisiaj miał kompleksowe badania krwi, jutro ma USG i inne różne, zalecone przez profesorkę medycyny, zajmującą się takimi sprawami. Dostał już leki i robi pomiary. Na chwilę obecną odczyty wykazują 145/95 lub mniej ( po południu miał 125/80). Nie sądzę aby badania wy...