Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2023

Nowe Delhi. Klinika okulistyczna.

Kilka dni przed wylotem do Indii, dowiedziałem się, że mam początki jaskry. W Tbilisi często bolały mnie oczy i miałem światłowstręt. Po przylocie do Polski, poszedłem do okulistki. Zbadała mnie i powiedziała, że nic się nie dzieje, a czerwone oczy według niej miały być skutkiem jedzenia pierogów. - Te ich mąki wywołują wiele alergii. Ja bym nigdy tam nie jechała. Nie dziwię się, że ma pan przekrwione oczy. Już wtedy wiedziałem, że gada bzdury. Poszedłem do innej lekarki, w Sopocie. Zrobiła mi dokładne badania i stwierdziła, że nerw wzrokowy już uległ uszkodzeniu.  - Musi pan coś z tym zrobić, możliwie najszybciej - powiedziała. Dała mi namiar do prywatnej kliniki.  - Tyle, że ja pojutrze wyjeżdżam do Azji, na długo - powiedziałem. Dała mi krople, regulujące ciśnienie w oku. Gdy wyszedłem z gabinetu, zacząłem szukać klinik, specjalizujących się w leczeniu jaskry. Znalazłem rekomendowaną i po rozmowie z lekarzem, zrobiłem zabieg tego samego dnia na jedno oko, a dzień później, n...

Nowe Delhi. Kilka światów, w jednym miejscu.

Za ścianą pod której leżą te dzieciaki, znajduje się jedna z najdroższych restauracji na Counaght Place w stolicy Indii. Nie stołujemy się tam, bo jest drożej niż w Nowym Jorku, poza tym na miejsce czeka się tygodniami. Zaraz obok jest Radisson Blue, hotel w którym doba hotelowa kosztuje 1500 złotych. Wszędzie wokół są knajpki dla klasy średniej. Tam jemy. Koszt obiadu dla dwóch to 100-150 złotych. Jest czysto, pachnąco i przyjemnie. Z restauracji można iść na drinka do jednej z dziesiątek pubów. Mają niesamowity wybór whisek, ginów, wódek i koniaków. Muzyka na żywo, na naprawdę wysokim poziomie. Żeby się tam dostać, trzeba przejść ponad leżącymi bezdomnymi, zderzyć się z czyścicielami butów i innych drobnych "samozatrudnionych". Są też rzesze psów i krów, wałęsających się gdzie popadnie. Jestem do tego przyzwyczajony, aczkolwiek ciągle bolą mnie te widoki.

Kopenhaga-Delhi. Lot.

Lot z przygodami. W jednym z samolotów coś jebło, stewardesa uciekła, a nasz autobus pospiesznie odjechał z płyty. Musieliśmy lecieć innymi liniami i długo czekać na lotnisku. Plus jest taki, że dzięki opóźnieniu, zwrócą za bilet, dali też inne, mniejsze upominki i mnóstwo voucherów na jedzenie i picie. Air India okazała się wygodną i punktualną linią (latamy raczej innymi). Łóżka w samolocie były trochę za miękkie, ale chyba dzięki temu nie czuliśmy turbulencji. A hinduska opiekunka przypisana do nas była niezwykle miła i wychwaliła wszystkie moje tatuaże. Nad jakością posiłków czuwał duński szef i wszystko było pyszne. Obawy przed Air India były nieuzasadnione.