Jak co roku, jesteśmy w Bodhgaya na uroczystościach religijnych. Śpiewamy pieśni, recytujemy fragmenty książki ciągle się myląc. Tybetański łatwy nie jest. Pracuję 4 godziny dziennie, raczej rano. Nagrywam wykłady i publiczne filmiki grudniowe. Staram się wszystko pogodzić i nie ulegać chęci lenistwa. Wieczorami, leżąc w łóżku oglądam ostatnie odcinki Korony.
Zamiast szukać smaków z dzieciństwa, lepiej odkrywać nowe i iść kierunku słońca, dopóki nie zamienisz się w popiół. Telomery mają określoną długość, ale i tak lepiej skręcić kark tańcząc, niż czekać w uśpieniu na ostatni, możliwy podział komórek. Nie musisz rozumieć, a ja tłumaczyć...