Dzisiaj mijają kolejne dwa tygodnie w nowym miejscu. Tak się złożyło, że przebywamy równo po dwa tygodnie w danym mieście. Zaczęliśmy od Delhi, pojechaliśmy w góry do McLeod Ganj, potem na święta do Bodhgaya, następnie do Darjeelingu i w końcu do Gangtoku. Obu nam wydaje się, że jesteśmy tu łącznie kilkanaście dni, a nie dwa i pół miesiąca.
Jutro wracamy do Darjeelingu, a trzy dni później jedziemy do Raxhul, by przekroczyć granicę z Nepalem. Właśnie wynająłem mieszkanie na kilka miesięcy i mam zamiar siedzieć na dupie bez specjalnego przemieszczania się poza dzielnicę. Tak czy inaczej, zleci to jak "z bicza strzelił".
Czas spowalnia po marihuanie. Wtedy rzeczywiście wszystko się dłuży. Może powinienem po prostu zacząć zażywać?