W resorcie Majestic Lake Front Hotel czuję się jak na wakacjach. Basen, spa, masaże i jedzenie godne najlepszych restauracji - dawno czegoś takiego nie doświadczyłem. Nie wziąłem nawet komputera, żeby nie kusić losu ◉‿◉
Obudziłem się o 4:10 z myślami, że nie będę miał z czego zapłacić rachunków. Tak działa uzależnienie.
Jutro rano jedziemy do Mustangu. Dzisiaj zrobimy zakupy spożywcze, bo tam w górach nie ma wielu produktów. Są za to lokalne jabłka i wiele jabłkowych przetworów. Podobno nawet wino z nich robią. Jednak czym dalej w głąb krainy, tym mniej wszystkiego. Powyżej 4000 m. n.p.m. jest już tylko skalna pustynia (byliśmy już w Himalajach wiele razy na takich wysokościach i wiemy jak to może wyglądać).
Mustang jest jednak bardzo drogi. Nepalczycy korzystają (wykorzystują sytuację?), jak mogą. Mam nadzieję, że chociaż kasę z tych opłat przeznaczają na pożyteczne cele.
Pozwolenie na wjazd (ceny na parę) to 4025 złotych. Jeep na cztery dni 2411 złotych. Przewodnik (my skorzystaliśmy, choć nie jest obowiązkowy) 425 złotych. Do tego trzeba doliczyć koszty wstępu, hoteli i jedzenia. Czym dłużej, tym taniej wychodzi stawka dzienna. Nie chcę jednak zostawać dłużej, bo często po kilku dniach mam objawy choroby wysokościowej.
Plan na dzisiaj: wyprawa na lokalne wzgórza, odwiedzenie Pagody Pokoju i Shivy.
Aaa... myślałem, że choroba wysokościowa dopada od razu, a im dłużej to człowiek przywyka i znosi łatwiej.
OdpowiedzUsuńTen drobny druk miejscami to specjalnie?