W tym roku postanowiliśmy nie obchodzić świąt wielkanocnych z powodu rozleniwienia i wysokich temperatur. W czwartek poszedłem na pinacoladę, wypiłem dwie i przyglądałem się ludziom grającym w piłkę na plaży. Później pojawił się Marcin i zwinął mnie na kolację, podczas której wypiłem trzy duże kwaśne whisky (60 ml whisky + 60 ml soku ze świeżej cytryny). Następnie poszedłem na masaż, bo dzień wcześniej siedziałem pod klimatyzacją przez 8 godzin i mnie trochę "połamało". Masażysta nakładał mi na plecy jakieś zioła, uderzał stemplami do masażu i znęcał się nade mną na różne sposoby. Wróciłem do domu przed północą i zacząłem słuchać kryminalnego audioserialu "Skażona krew", opisującego losy warszawskich ludzi i wampirów.
W piątek temperatury zaczęły być męczące. Przez głowę przeszły mi myśli związane z malowaniem jajek, ale szybko je wyciszyłem. Poszedłem na spacer do pobliskiej apteki po elektrolity oraz probiotyki, ale wracając miałem dość. Umęczony wróciłem do domu i zacząłem pracować. Wpadłem w trans i skończyłem o 1 w nocy. Ale przynajmniej dużo zrobiłem.
Sobota jest jeszcze bardziej upalna. Zjedliśmy lunch i czekamy na wieczór. Póki co pracuję.