Przed snem wypiłem półlitrową szklankę wody z elektrolitami, co przypłaciłem podwójnym wybudzeniem (o 2:15 i o 4:30) i koniecznością załatwienia potrzeb fizjologicznych. Na szczęście zasypiałem ponownie, niemal od razu i wstałem wypoczęty, dopiero o 9:27.
Po śniadaniu (zjedzonym o 12:15) wybrałem się na długi spacer. W Gdyni trwa festiwal filmów fabularnych. Niestety z powodu braku doświadczenia, nie kupiłem biletów z wyprzedzeniem i filmy na które czekam, będę musiał obejrzeć w innym terminie. Chodzi mi głównie o "Szopena", "Kafkę" i "Polowanie na papieża".
Słuchając książki, wpadłem na Malwinę (wróciła z Singapuru kilka dni temu) i jej dwie koleżanki. Okazało się, że jedną z nich jest Marzena Popławska, współautorka książki "Nam Thar" - woluminu, na który długo polowałem. Natychmiast zamówiłem książkę z dedykacją, zapłaciłem gotówką (120 złotych) i podałem dane do wysyłki. Do piątku powinna dotrzeć, do mojego paczkomatu. Hurra!
Zmęczony (nie wiem czym, ale zacząłem ziewać jak opętany) poszedłem do Omni Kaiser Patisserie na bezglutenowe ciastko czekoladowe i kawę. Delektując się podwieczorkiem załatwiłem kilka zawodowych spraw i odpowiedziałem na naglące e-maile.
Niedługo mamy zamiar wyjechać z Polski, choć tym razem decyzja wyboru miejsca była trudna. Musiałem rozważyć wiele spraw (wiele z nich, głęboko prywatnych). Poza tym będę musiał bywać w Polsce i w Londynie ze względów zawodowych oraz edukacyjnych. Zmęczyłem się też ciągłym siedzeniem na walizkach. Och! dużo tego. Ale decyzja została podjęta (ʘᴗʘ✿)