Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Gdynia. Codzienność.

Dopada mnie jakieś uczucie niezadowolenia. Przemęczenie? Początek wiosny? Brak wystarczającej ilości snu? Wszystko na raz? Być może. Kupiłem sobie wczoraj melatoninę, ale w ogóle nie powstał żaden rezultat. Spałem płytko, krótko, do czego przyczynił się dodatkowo Marcin. Musimy coś zrobić z jego chrapaniem i zespołem niespokojnych nóg. Dzisiaj naprawdę było ciężko. Spałem może trzy godziny i niestety to odczuwam. Muszę odstawić chleb. Znaleźć jakąś jego restaurację bez pieczywa, o co w Polsce nie będzie łatwe. Po tygodniu pobytu w Europie zaczynają męczyć mnie gazy... 

Warszawa. Praca.

Moje ciało ciągle odczuwa czas indyjski: budzę się o 5 i robię się senny po 21. Praca mnie pochłania. Jestem urodzonym nauczycielem, więc zmęczenie wiąże się z poczuciem spełnienia. Jest dobrze. Podobno przyciągam innych, gdy spędzą ze mną trochę czasu. Tak mówią.  Za dużo piję. Gdy przyjechaliśmy do Warszawy, zamiast odpocząć, pojechaliśmy na imprezę. Butelka whisky i dwugodzinny sen. Potem 10 godzin gadania i impreza ze studentami. W niedzielę, nie dość że zaczynaliśmy wcześniej, to jeszcze zmieniano czas, na letni. Ale dałem radę.

Gdynia. Dużo spraw.

  Ostatni tydzień w Indiach wypełniały przygotowania do powrotu do Polski i walka z wirusem. Gdy wracaliśmy z Waranasi do Delhi, w przedziale jechaliśmy z zainfekowaną rodziną. Naprawdę byli chorzy. No i dopadło Marcina. Jednak dałem radę go wyciągnąć w szybkim czasie. A potem był lot, a w zasadzie łączone loty, które rozwaliły nam zatoki (coś było z ciśnieniem w kabinie, bo łzy ludziom leciały podczas ładowania i każdy miał zatkane uszy, do bólu). W Gdyni, nasi przyjaciele przywitali nas jak królów. Zrobili nam obiad i zostawili w lodówce. Wzruszyło mnie to naprawdę. Teraz ludzie są tak płytcy, a przyjaźnie tak plastikowe, że stajemy się dla innych rodzajem newsów w mediach. Na internetach. Generalnie podjąłem decyzję, nieodwołalną, że ludzie którzy przestali pytać co u nas i ci, którzy nie wykazują zainteresowania, idą w odstawkę. Uczę tego innych, mówiąc "nie dzwoń, gdy robisz to zawsze ty; nie pisz jeśli to ty tylko pytasz, co słychać; nie staraj się utrzymać kontaktu z ludźmi...

Waranasi. Miasto przejścia.

Waranasi to chyba najdziwniejsze miejsce na ziemi. Lubię tu przyjeżdżać i być przez kilka dni. Po tygodniu trzeba uciec, bo inaczej, można tym wszystkim przesiąknąć.  Jest taki film "Między piekłem a niebem" i taka scena, gdy mąż idzie po żonę do piekła. Gdy ja znajduje, za wszelką cenę hce ją uratować, ale energia tamtego miejsca zaczyna dominować i biedak zaczyna tracić zmysły. Tutaj jest tak samo. Szaleństwo się udziela. Spotkałem kozła. Patrzył na mnie, więc uznałem, że trzeba się przywitać. Do zdjęć się uśmiechał i chyba mnie polubił.

Kathmandu. Holi

Holi to święto radości i wiosny, obchodzone przeważnie w dniu pełni księżyca. Marcin chory, tak jak większość ludzi wokół. Zadbałem o leki, jedzenie i wodę i poszedłem się bawić. Uwielbiam żyć tak, jakby jutro miał nastąpić koniec świata. Zawsze tak miałem.  Wikipedia podaje, że "święto rozpoczyna się przy ognisku Holika, gdzie ludzie zbierają się żeby śpiewać i tańczyć. Następnego dnia rano odbywa się karnawał kolorów, uczestnicy odgrywają pościg polegający na wzajemnym obrzucaniu się kolorowym proszkiem i wylewaniu na siebie kolorowych farb z wodą, podobnie jak podczas polskiego śmigusa-dyngusa. Ludzie odwiedzają przyjaciół, rodzinę i wrogów, żeby podzielić się radością oraz przysmakami tego święta. Festiwal jest uroczystym dniem, podczas którego ludzie wybaczają sobie błędy z przeszłości i zapominają innym wyrządzone krzywdy".  

Kathmandu. Wiosna w pełni.

Spadł deszcz, nad ranem. No i nagle wszystko zakwitło. Święto wiosny niebawem (Holi), więc przyroda się stroi. Uwielbiam ten czas.

Kathmandu. Trekking.

Sanjeeb (nasz przyjaciel od lat) wyciągnął nas na trekking w znajome miejsca. Tym razem przygotowałem prowiant sam, bo lokalne sklepiki oferują prawdziwe okropności. Zrobiłem kanapki z jajkiem i majonezem oraz z serem (z mleka jaka). No i banany jeszcze nepalskie kupiliśmy. Pycha. W Nepalu zaczyna się wiosna (tutaj jest to stan, gdy zaczyna być nieco wilgotno i wtedy zakwitają drzewa). Temperatura 27 stopni. Pięknie jest.

Kathmandu. Dom opieki.

  Praca z dziećmi, to jedna z moich pasji. Są wdzięczne i prawdziwe. Poza tym widząc pozytywny rezultat swoich działań, sam się uskrzydlam. Tak praca dodaje mi energii. Jak chcecie pomóc, przyjedźcie i pomóżcie, albo wpłaćcie kasę na ich konto. Te dzieciaki naprawdę potrzebują wsparcia. Ich strona:  New Life A o tym co tam robiłem, napisano  tu.