Waranasi to chyba najdziwniejsze miejsce na ziemi. Lubię tu przyjeżdżać i być przez kilka dni. Po tygodniu trzeba uciec, bo inaczej, można tym wszystkim przesiąknąć.
Jest taki film "Między piekłem a niebem" i taka scena, gdy mąż idzie po żonę do piekła. Gdy ja znajduje, za wszelką cenę hce ją uratować, ale energia tamtego miejsca zaczyna dominować i biedak zaczyna tracić zmysły. Tutaj jest tak samo. Szaleństwo się udziela.
Spotkałem kozła. Patrzył na mnie, więc uznałem, że trzeba się przywitać. Do zdjęć się uśmiechał i chyba mnie polubił.