Jakaś nostalgia pojawiła się w moim sercu. Najpierw kupiłem wielki wisior: połączenie węgla i bursztynu (północ z południem, dwa kamienne symbole Polski itd.), następnie zacząłem we wszystkim doszukiwać się połączeń z dzieciństwem (smaki, zapachy) i w końcu kupiłem mieszkanie, choć nie zamierzam w Polsce mieszkać... Zakolegowalismy się ze sprzedawcą bursztynów. Brodaty chłopak ze wschodu. Te wszystkie rozmowy, prawie codzienne, coraz głębsze, prowadzące w końcu do mojej najbliższej sercu książki "Nad Niemnem". Marzą mi się pola uprawne, zsiadłe mleko i chyba nieco inne czasy (coś, co dawno przeminęło). Mam nadzieję, że nie odwali mi kompletnie i nie stanę się rolnikiem (choć coraz częściej pojawia mi się w myślach wizja domku, otoczonego łąkami). Hel będę wspominać ciepło i z nostalgią. Cisza i lasy. Szum morza i kilometry bezludnych plaż. Piękne wschody i zachody słońca...
Zamiast szukać smaków z dzieciństwa, lepiej odkrywać nowe i iść kierunku słońca, dopóki nie zamienisz się w popiół. Telomery mają określoną długość, ale i tak lepiej skręcić kark tańcząc, niż czekać w uśpieniu na ostatni, możliwy podział komórek. Nie musisz rozumieć, a ja tłumaczyć...