Stolica Niemiec pokazała wielkiego, napuchniętego fucka całej śmietance rządzącej. Życie kwitnie w odmętach, w podziemiu, bez żadnych ograniczeń. Bardzo do w sumie podniecające.
W hotelu posiłek przyrządzano mi w sterylnych warunkach. Patrzyłem z rozbawieniem na dwóch Azjatów, uzbrojonych niczym postaci z filmów sci-fi , nakładających plastry szynki na talerz. Oni naprawdę byli cali w folii, w maskach, rękawiczkach i przyłbicach. W metrze policjanci sprawdzali „status szczepienia”. A później?
Później wszedłem do zatłoczonego pubu. Ktoś tańczył, ktoś się obmacywał, ktoś próbował robić striptiz. Ludzie palili papierosy, pili lub oblewali się piwem i generalnie zachowywali się tak, jakby nadchodził koniec świata. Odwiedziłem trzy lokale i w każdym było tak samo. Nigdy jeszcze nie widziałem takich Niemiec…