Czterdzieści pięć dni temu, jechałem wstawiony metrem do domu i zgubiłem telefon. Wypadł mi z kieszeni i gdy się zorientowałem, byłem już w innym wagonie. Musiałem kupić nową komórkę (starszy model iPhone’a) i instalować wszystkie aplikacje, co zajęło mi chyba dwa dni.
Moje zdziwienie nie miało granic, gdy otrzymałem telefon z londyńskiego biura rzeczy znalezionych. Uprzejmy pan poprosił mnie o potwierdzenie pewnych danych i natychmiast wysłał telefon kurierem. Jestem naprawdę od wrażeniem!
Oprócz tego siedzę w domu i pracuję, w zasadzie ciagle. Marcina znów nie widzę, bo prawie nie wychodzi z pracy. Dlatego też postanowiliśmy wyjechać. Na jakiś czas przynajmniej.