Ankara różni się od Stambułu, jak dzień od nocy. Jest mniejsza, pozbawiona artystycznego klimatu, ludzie są tu niżsi i mniej atrakcyjni fizycznie (czemu?), bardziej szarzy, ubrani jednakowo (choć w sklepach ciuchy są kolorowe).
Restauracje są pełne, ale oferują w zasadzie to samo. Lokalne jadłodajnie są zaś szare, zatęchłe i wyglądają mało zachęcająco. Jedynie mauzoleum, usytuowane na najwyższym wzniesieniu jest imponujące, choć martwe jak reszta miasta.
Mieszkanie mamy ładne, więc przynajmniej pracuję komfortowo. Słucham radia i jem smakołyki. Marcin obija się na sofie i jak jest znudzony, marudzi. Wtedy wychodzimy i zwiedzamy. Wczoraj byliśmy w muzeum cywilizacji Antolijskich - rzeczywiście imponująca kolekcja. A dzisiaj idziemy na Drag show do gejowskiej knajpy. No zobaczymy...