Na Węgrzech ciepłej niż w Nepalu. Powietrze suche i gorące, tworzy złudzenie falowania, gdy patrzy się na odległe budynki. Podczas upałów czuję się najlepiej. Suchych upałów rzecz jasna.
Jestem jedną nogą na wakacjach, druga w pracy. Staram się z całych sił znaleźć kompromis. Ale jak się ma własną firmę...
Mam kilka zaległości. Koncentruje się na najważniejszych rzeczach. Muszę zatrudnić pracownika biurowego, albo nie będę miał czasu na zabawę.
W Polsce też ponoć upały. Jutro tam jadę. Będę pracował i zostanę miesiąc, może dwa. Ostatnio trochę za dużo stresu miałem i chciałbym wypocząć, choć nic tego wypoczynku nie zapowiada. Praca, praca...
Ojciec znów trafił do szpitala. Matka nic nie mówiła, żeby "nie psuć nam dnia". Brak mi słów... W każdym razie rano dostał krwotoku tak silnego, że poziom hemoglobiny spadł mu do 6%. Jak ktoś choć trochę się zna na tych sprawach, wie że to bardzo kiepsko. Ale miał transfuzję, no i ponoć czuje się lepiej... No zobaczymy... Ostatnio ciągle jest w szpitalu i ciągle ma jakieś operacje. A matka wygląda jakby właśnie ją zdjęli z krzyża. Super się pracuje i podróżuje w takich warunkach, a to tylko wierzchołek góry lodowej problemów rodzinnych, które wydarzają się przed moimi oczami i które mogę tylko obserwować.
Potrzebuję masażu, rozmowy z kimś, kto ma większą wiedzę ode mnie w obszarach, w których jestem mistrzem. Sprawa trudna...