Przyjechaliśmy z trzygodzinnym opóźnieniem. Wszystko z winy kierowcy, który potraktował autokar jak swój, robił postoje, kiedy mu się podobało, przeciągał przerwy, a gdy prowadził, przez cały czas siedział na czatach i robił sobie zdjęcia. Nie zostawię tego bez echa.
Sofia upalna. Mniej niż Turcja, ale termometry pokazywały idealną temperaturę 27 stopni w cieniu. Ale tak do końca pięknie być nie może, bo nagle dostałem rozwolnienia (oczywiście, że w autobusie) i niefajnie mi się odbija. Nie wiem co zjadłem, ale na pewno mi zaszkodziło. Póki co, leczę się konikiem.