Karma jest dziwna, czasami dojrzewa powoli. Ale taki "slow cooking" pozwala na przygotowanie pełnowartościowej potrawy.
Iksów poznaliśmy piętnaście lat temu, on-line. A potem pojechaliśmy do nich (żeby się poznać) i wydarzyło się tak wiele... wczoraj się z tego śmieliśmy (wtedy przepowiadał to Grzesiu, że tak będzie). Było intensywnie...
Potem był Londyn, potem wystawy malarskie, no i po tym bardzo intensywnym czasie karma ucichła. Powód nie ma żadnego znaczenia. Po czternastu latach Marcin zrobił nam wszystkim niespodziankę i zebrał w jednym miejscu. Było wspaniale. Nie tak, jak na zjazdach gdzie ludzie nie wiedzą, o czym gadać, albo prężą się, żeby coś pokazać. Było tak, jakby czas się spłaszczył.
*Akurat ja i Grześ kilka dni wcześniej kupiliśmy książkę "Odzyskanie czasu" autorstwa Baoshu...