Współczesne Niemcy to kraj chaosu, niespójnych decyzji, bałaganu, niewiarygodnej ilości emigrantów, brzydkich graffiti i zastraszonego (zrobociałego) społeczeństwa.
Wciąż tkwią (jako jedyny europejski kraj) w pandemii i muszą zakrywać twarze maseczką. Ja i facet na zdjęciu, jako jedyni tych masek nie mieliśmy. Są z tym związane dwie, osobne historie. Moja jest krótsza. Po prostu jadłem i piłem przez pięć godzin, gdy tylko widziałem konduktora - faszystę. Widziałem jak go wykręca, ale nie określili regulaminem jak długo można jeść i nic nie mógł zrobić. Facet ze zdjęcia natomiast jechał z niemowlęciem, które dostawało histerii, gdy zasłaniał twarz. W końcu zrobiło się aż czerwone i człowiek zdjął maskę. Dziecko natychmiast się uspokoiło. Konduktor wyrzywal się na nim, chciał nawet policję wezwać, w końcu człowiek wyszedł na korytarz i tam siadł, zakrywając maska twarz gdy kretyn przechodził. Nie będę tego komentował, ale chcę zapamiętać.