Na zdjęciu pijemy sok z grapefruita i pietruszki. Zaskakująco dobre połączenie. No i dobre na zbyt małą ilość krwi w alkoholu.
Przyjechaliśmy do stolicy na trzy dni. Zaczęliśmy od przed Halloweenowej imprezy w Ramonie. Barman polewał nam całe szklanki whisky (chyba pomylił ze sztuką nalewania browara). No i po trzech takich 250ml z czubkiem poczuliśmy odlot. Poranek był bez kaca, z prostej przyczyny - byliśmy nadal wstawieni...
Cel naszej wyprawy został jednak osiągnięty, zjawiliśmy się o czasie w Ambasadzie Indii, zrobiono nam zdjęcia (mam nadzieję, że oglądać ich nie będę musiał) i pobrano odciski palców. Oddaliśmy paszporty i poszliśmy jeść. A dzień był naprawdę fajny i dobrze go spędziliśmy. Byliśmy w zoo. Dopiero wieczorem pracowałem.