Życie nocne w nie turystycznych częściach Indii, nie istnieje. Są sklepy monopolowe, najczęściej jeden na miasto, gdzie trzeba jechać o określonej porze i kupić alkohol. Sklepy podzielone są na sekcje: lokalną i międzynarodową. Alkohol jest drogi. Butelka whisky to wydatek 150-200 złotych, więc dwa razy więcej niż w Europie.
A moje życie nocne to zazwyczaj wykłady i spotkania ze studentami. Od 22-2 w nocy jestem na łączach. Niestety różnica czasu jest dla mnie niekorzystna. Chyba wygodniej byłoby mi mieszkać w Nowej Zelandii.
Poznaliśmy fajne dziewczyny, też emigrantki. Przyjechały tu ćwiczyć jogę i jak spojrzałem na zdjęcia, to robią nieźle wygibasy...