Tytuł przedni, ale gdybym po 10-godzinnym dniu pracy szedł spać, albo potrzebował odpoczywać, nie miałbym żadnego życia nocnego (co dla mnie jest essential).
Więc jest tak: od poniedziałku do czwartku, nagrywam filmy z wykładami i krótkie tik toki oraz prowadzę zajęcia online. W piątki generalnie się gdzieś przemieszczamy i przygotowujemy wszystko do warsztatów. Sobotę i niedzielę spędzamy w sali szkoleniowej, gdzie prowadzę zajęcia, a Marcin ogarnia resztę spraw. Szaleję (my) w piątki i soboty. Błogosławieństwem jest to, że nie miewam kaców.