Do Wrocławia przyjechaliśmy pociągiem, wioząc ze sobą trzy łóżka do masażu. Poszło gładko, łóżka były lekkie i z łatwością zmieściły się pod siedzenia. Później tramwajem trzy przystanki do centrum szkoleniowego. Taksówka by nas nie wzięła, bo łóżka za duże. Zresztą teraz w autach pracujących jaki taxi, w ich bagażnikach, montuje się butle na gaz i czasami trzeba walizki na kolana wkładać. Średnie rozwiązanie.
Szkolenie bardzo udane. Grupa fajna, choć temat trudny i męczący. W niedzielę byłem raczej wyczerpany. Na szczęście w pociągu poznałem Anię, ratowniczkę medyczną. Poszliśmy na piwo i gadaliśmy o pierdołach. Marcin zaś znalazł rozmówcę w przedziale. Odskocznia była nam potrzebna. Teraz przed nami dwie godziny snu, a potem na lotnisko i fru - dalej.