Gruzini są podobni do Polaków pod względem sposobu biesiadowania. Lubią siedzieć w grupkach znajomych, jeść, gadać i popijać alkohol. Różnica polega na tym, że się nie awanturują, tylko śmieją. Piją głównie wino i czasami czaczę (chacha, wódka robiona z destylowanego winogronowego moszczu, która leżakuje 2 lata w beczkach). A młodzi, siedzą na schodach, albo na chodnikach przed klubami. Klubów dużo, ale świecą pustkami do późnego wieczora. Zagęszcza się w środku nocy, kiedy mnie odechciewa się już zabawy. Raz poszliśmy przed północą, to rzeczywiście koło drugiej zaczęli się schodzić.
Klientela to głównie Rosjanie, rzadziej Gruzini i Ukraińcy. Polaków jest naprawdę mało, szczególnie w obiektach rozrywkowych nocnych. Spodziewałem się rzeszy rodaków, a tu nie. Rzadko kiedy słyszy się polski język.