Dojechaliśmy do bio-miasta w Sikkimie, które zostało opisane przez brytyjskiego odkrywcę Josepha Daltona Hookera, „najbardziej malownicza wioska Sikkimu”. Po 159 latach, widoki są nadal niezwykłe, ale miasto nie oferuje niczego, oprócz hoteli. Generalnie wszyscy, którzy mają dodatkową przestrzeń oferują nocleg, robią dobudówki, ewentualnie stawiają brzydkie budynki, typu "byle szybko i tanio".
Lachung jest położone na wysokości 2900 metrów n.p.m. i jest tylko przystankiem. Tutaj się śpi, przed wyprawą w Himalaje (bo wyżej spać raczej nie wolno)*.
* Osoby bez specjalnego przygotowania, mogą nawet umrzeć, śpiąc na wysokości powyżej 4500 metrów nad poziomem morza. Samo krótkotrwałe przebywanie tam, może skończyć się omdleniami, a nawet obrzękiem mózgu. Pamiętam jak kilka lat temu, idąc po równinie położonej ponad 5 kilometrów nad oceanem, miałem mroczki i resety polegające na odczuwaniu całkowitej ciemności i braku świadomości przez ułamki sekundy, co kilka chwil. Było to dziwne odczucie. Nazwałem to restartami.
Jadąc tu z Gangtoku, wysłuchałem Sidharthy, Hermanna Hesse. Książka wciągnęła mnie na tyle, że straciłem rachubę czasu (nie jest to jednak żadne arcydzieło).