Obudziłem się dość wcześnie. Pies ujadał i szczekanie przedostało się przez zatyczki do moich uszu. Leżąc dokończyłem słuchać książkę i wziąłem prysznic. Następnie Marcin powoli zwlókł się z łóżka.
Niedługo potem, odwiedzili nas przyjaciele. Przyjechali z Goa (Indie) na chwilę do Kathmandu (Asia musiała "przebić" paszport). Wypiliśmy kawę, poplotkowaliśmy i poszliśmy na śniadanie do Amra-K (grecka knajpka na dachu jednego z budynków). Następnie Marcin pojechał na Thamel wpłacić zaliczkę za pewną atrakcję turystyczną*, a ja poszedłem na masaż. A potem pracowałem (właśnie skończyłem i jest prawie dwudziesta).
*Pojutrze przyjeżdża grupa na warsztaty w Nepalu. Po raz pierwszy organizuję warsztaty z wakacjami.