Gnam ja, lub ziemia obraca się za szybko. Przynajmniej z mojej perspektywy. Budzę się i chwilę zajmuje mi połapanie się, gdzie jestem. Czy nadchodzi czas zapuszczania korzeni? Tylko gdzie?
A może dopada mnie kryzys wieku średniego? Póki co nieuświadomiony. Może, bo śpię gorzej. Sen nigdy nie był moją mocną stroną, poza tym nie lubię spać. Pięć godzin nieprzytomności uważam za czas stracony.
Jadę prowadzić kolejne szkolenie. Pogoda się spieprzyła, chmury są wszędzie. A ja jestem jakiś zmęczony, jakiś taki... sam już nie wiem. Może stanę się wrażliwy na zmiany? Tak tego mi brakuje, jak choroby lokomocyjnej, która przyszła po pięćdziesiątce. Rozprawiłem się z nią po swojemu, ucząc się terapii na sobie samym. Pomogło. Teraz patentuję metodę i będę przekazywał dalej.
Potrzebuję dawców: dobrej energii, uśmiechu, radości i ogólnie ludzi, którzy będą mi coś oferować. Za dużo biorców wokół.
Kolejne wydanie Książki podróżniczej sprzedaje się nieźle. To fajnie. No i tyle.