Zaczął się Nowy Rok Drewnianego Węża. Wczoraj udaliśmy się z tego powodu na pizzę i piwo. Piwo w zbyt dużej ilości - niestety. Dobrze mi szło, ale ja nie piję piwa. Źle na mnie działa. Pewnie dlatego obudziłem się o 1:47 i nie spałem do 4:00. Nigdy więcej sobie tak nie zrobię!
Nie wiem czy pisałem, ale nie znoszę nocy i przymusu (potrzeby?) spania. Poza tym noce zwykle dłużą mi się niemiłosiernie, zawsze wyczekuję wschodu słońca leżąc w łóżku. Moja potrzeba snu to 4-5 godzin na dobę i z wiekiem liczba tych godzin się zmniejsza. Muszę mieć własny gabinet, gdzie będę mógł żyć aktywnie, nie budząc innych.
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy uroczystym obiadem. Dostaliśmy Thali na złotych talerzach i wiele przystawek. Na końcu zjedliśmy lody w trzech smakach. Czysta rozpusta.
Później uczestniczyliśmy w obchodach Nowego Roku, pod Stupą. Na każdym wolnym skwerze rozstawiali się muzycy i grali lepiej lub gorzej, a coraz bardziej rozbawieni ludzie, skakali w rytm melodii.
Późnym popołudniem musiałem pracować i załatwić wiele księgowych spraw. Godzinę spędziłem na rozmowie z księgową i z jej pomocą zapłaciłem podatki. Potem jeszcze musiałem załatwić kilka spraw i gdy nastał wieczór, poszliśmy na kolację, do japońskiej knajpy, na bento.
Wieczór był przyjemny. Pomyślałem o jakimś wspólnym filmie, spacerze, ale w końcu zdecydowaliśmy się na chodzenie wokół stupy. No i tak zleciało nam kilka godzin...