Jadę do dentysty. Zabezpieczony maseczką i okularami przeciwsłonecznymi przed pyłem. Pyli, pyli! Na ulicach z jakiegoś powodu, podobnie do kołtunów na podłodze, gromadzi się piasek i kurz. No i wzbija się, włażąc między zęby.
Maseczki w ilości hurtowej - różowe - zostawiła Malwa. W sumie to chyba należały do Bettiny, naszej wspólnej, szwajcarskiej koleżanki, bo torba podpisana jest imieniem tej drugiej. Zresztą jakie ma to znaczenie? Nie lubię maseczek, bo kojarzą mi się z uciskiem świrusowym, manipulacją i kłamstwem...
Marcin posprzątał mieszkanie. Jest dobry w tych zadaniach. Ja też kiedyś sprzątałem, ale rolę się zmieniły. Więc nic w domu nie robię. Mam za to tyle pracy, że wkurzam się na siebie.