Przejdź do głównej zawartości

Delhi - Warszawa. Powrót.

Dwa okna. W jednym noc, w drugim dzień.

Dziesięć miesięcy to niewiele. Zleciały, jakby ich nigdy nie było. Zawsze wracając, mam to samo wrażenie "spłaszczenia" czasu i przestrzeni. Odczuwałem to zawsze, twierdząc, że długość życia nie ma znaczenia bo i tak w chwili śmierci wszystko się "spłaszcza" właśnie. Jakość już tak - ma wielką wagę. Dzięki jakości powstają: wspomnienia, siła i wewnętrzny rozwój, dzięki którym zarówno życie jednostki, jak i społeczeństwa ma większą wartość.

Tokyo 

Po raz kolejny pokochaliśmy Japonię. Osaka, tak często pomijana w przewodnikach turystycznych, otworzyła przed nami najpiękniejsze miejsca. Chcemy tam wracać, być może zamieszkać - czas pokaże. Ale tak, jest to możliwe do załatwienia.

Targ w Busanie 

Korea Południowa nie rozłożyła nas na łopatki. Po Japonii wydała nam się uboższa zarówno pod względem kulinarnym, jak i kulturowym. Busan był piękny, ale tylko części reprezentacyjne okazały się godne uwagi. Piękne plaże, ale często zabraniano się kąpać, puszczając ostrzeżenia o tajfunie, przy niebieskim niebie i zerowym wietrze. Nie lubimy manipulacji. Tajfunu nie było ani razu, nawet deszczu lub wiatru.

Seul zaś nastawiony był na jedzenie, zakupy i zabiegi kosmetyczne. Fajny, ale nie wystarczający dla nas.

Całodobowe występy taneczne.

Tajlandia, szczególnie Bangkok bardzo nam się spodobał. Ale Pucket już nie. Zbyt intensywne życie nocne polegające na wyciąganiu kasy od turystów. Lubię iść do pubu i poznawać ludzi, gadać i bawić się z nimi. W wydaniu tajskim wygląda to jednak inaczej. Zaraz po pojawieniu się w klubie, turysta otaczany jest przez chłopców lub dziewczynki, udających zainteresowanie, oferujących masaż, obmacywanie lub inne tanie rozrywki. Mimo tego bawiliśmy się dobrze, ale sami.

Wieś Sujata, koło Bodhgaya.

Indie i Nepal, to nasze domy i tam czujemy się jak u siebie. Niestety Nepalczycy tak dalece zapomnieli o ochronie środowiska, że praktycznie nie da się tam już żyć. Smog jest trudny do opisania i powoduje kaszel i trudności w oddychaniu niemal u wszystkich. Wielka szkoda.

Obiad w Kathmandu.

W Goa wypoczęliśmy. Ostatni przystanek naszej podróży okazał się spokojnym rajem na ziemi, co nas bardzo zaskoczyło.

Krowa restauracyjna. Palolem. Goa

Do Europy wróciliśmy samolotem linii Quatar Airlines. Sam lot I obsługa były fantastyczne.



Popularne posty z tego bloga

Patong. Trudny dzień.

Od rana próbuję poskładać się emocjonalnie. Trzy miesiące temu zacząłem własną terapię wychodzenia z traum i krzywd, jakich doświadczyłem w dzieciństwie. Ma to pośredni związek z moimi kolejnymi studiami (psychoterapia) i książką, nad którą pracuję (sprawdzam teorię w praktyce). Bezpośrednio zaś jest związane z moimi rodzicami, rodziną i różnego rodzaju zdarzeniami z dzieciństwa. Ostatnio przerabiałem nieobecność ojca w swoim życiu. No i właśnie... Rano zadzwoniła mama. Powiedziała to, co miałem w snach i co ciągnęło się za mną, jak cień - niemożliwe do odczepienia. Przyszły wyniki ojca, między innymi tomografii, którą miał wczoraj. Nie ma już dla niego żadnej nadziei. Rak jest w takim stadium i w tak wielu miejscach, że żadne leczenie nie miałoby sensu. Teraz zaatakował mózg i szybko się rozprzestrzenia. Guzy na móżdżku pozbawią go wzroku i niedługo później uniemożliwią swobodne poruszanie się. Niestety wiem jak takie rzeczy wyglądają, jak postępują i jak długo trwają. Dlaczego jestem...

Pogrzeb ojca

Pogrzeb ojca miał miejsce w sobotę, ostatniego dnia listopada. Urnę z prochami dostarczono przed południem do kościoła „na górkach”, miejscu, w którym w dzieciństwie bawiłem się z rówieśnikami. To były piękne, zielone tereny, które niestety zostały przekształcone i zniszczone przez kościół, który wzniósł ogromną bryłę świątyni. Brat oraz bratowa mamy przyjechali z Katowic i wraz z Michałem, moim bratem, udali się na ceremonię. Przybyła niemal cała rodzina, w tym także osoby, których obecności się nie spodziewano. Ceremonia rozpoczęła się od piosenki „My Way”, zaśpiewanej przez przyjaciela taty, a następnie wystąpił zaprzyjaźniony chór, którego głosy podobno „rozsadzały fundamenty”. Cała ceremonia trwała nieco mniej niż godzinę. Po jej zakończeniu wszyscy udali się na cmentarz, gdzie panował spory chaos – liczba samochodów znacznie przewyższała liczbę miejsc parkingowych. Ostatecznie wszyscy zebrali się nad grobem, w którym spoczywają rodzice mamy: dziadek Jasiu i babcia Irena. To właśn...

Trójmiasto. Piątek 13-tego.

  Trochę ostatnio za dużo jadłem. Wakacje są fajne, gdy człowiek nie ma ograniczeń, ale nabiera się ciała. Jestem za stary, żeby się katować. Liposukcja laserowa zmniejszyła obwód w pasie i przywróciła ustawienia fabryczne. Poza tym, miałem przygody. Ponieważ jadę do Wrocławia (o tym za chwilę), a potem do Ustronia (o tym za dwie chwile), wyszedłem z domu z wielką walizką i plecakiem.  W Gdańsku skorzystałem z automatycznej przechowalni. Wszystko włożyłem do skrzynki, przeczytałem regulamin, zapłaciłem i zamknąłem na kluczyk, który włożyłem do portfela (wszystko w tej właśnie kolejności).  Po zabiegu, zaraz przed przyjazdem pociągu, włożyłem kluczyk, zamek zrobił "klik" i drzwiczki się otworzyły. W środku niczego nie było. Ani wielkiej walizki, ani laptopa z całym moim dorobkiem i danymi z firmy, ani innych ważnych rzeczy. Ktoś wziął wszystko. Świat się zatrzymał. W takich sytuacjach nigdy się nie denerwuję, tylko działam. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że jest kamera, p...