Kolejne urodziny za mną. Było całkiem sympatycznie (film z urodzin jest publicznie dostępny na YT), choć stawanie się starszym już od dawna mnie nie cieszy. No i tyle o tym.
Zmieniłem godziny pracy. Wstajemy o 9:30, zaczynam pracę po 10. W południe idziemy na lunch, po którym wracam i siedzę przed kompem do 16:30. Na dworze jest tak gorąco, że nawet ja – człowiek ognia – przestałem się cieszyć słońcem. W słońcu jest grubo ponad 50°C i lepiej mi w klimatyzowanym bungalowie. Wieczory są za to cudowne.
Z rzeczy ciekawych: dzisiaj wybuchła nam puszka coli w lodówce i rozpieprzyła trzy półki. Inne napoje lekko się tylko schłodziły. Druga arcyciekawa rzecz – w okolicy pojawiły się jakieś dziwne czerwone mrówki. Strasznie gryzą. A my we wszystkich pomieszczeniach mamy w kontaktach substancje owadobójcze. No i na podłodze odkryliśmy dzisiaj setki wijących się w konwulsjach owadów. Nie wiem, jak wlazły do środka. Użyłem miotły i oblałem je wrzątkiem, żeby się nie męczyły.
No i jeszcze żaba. Wczoraj wieczorem była burza. No i spadł pierwszy deszcz. Z tego powodu powyłaziły żaby (nie wiem skąd, ale przypominało to biblijną plagę egipską). Jedna z żab wskoczyła na stojak z naszym suszącym się praniem (może polowała na mrówki?). Jak zaczęło lać, stojak wzięliśmy do domu. Po kilku godzinach odkryliśmy zahibernowanego płaza. Pod klimatyzacją wpadła w stan śpiączki.
Tyle się dzieje, że trudno nadążyć (ʘᴗʘ✿).