Pogoda nie rozpieszcza. Najdłuższe dni lata są pochmurne, deszczowe i wilgotne. Czasami zdarza się 30°C, ale co z tego, jak nie da się skorzystać z plaży? Pracuję więc, oglądam znacznie więcej telewizji, niż kiedykolwiek wcześniej* i gotuję(my) w domu.
Wczoraj po wykładach zrobiłem dwudaniowy obiad, na dwa dni: rosół z makaronem, kotlety mielone, mizeria i ziemniaki. Wszystko dobrze wyszło. Trochę się bałem, bo po raz pierwszy używałem mięsa indyczego.
Skończyłem też drugi tom trylogii "Czerwony Świt" Pierce'a Browna i jak dla mnie trochę za dużo tam walk. Pierwszy tom mnie porwał, drugi słuchałem z rosnącym zniecierpliwieniem (bo jest jednak limit opisywania bójek i mordobicia).
Wieczorem poszedłem na spacer po klubach. Odkryłem Ubogą krewną - świetny klub kawiarniany z niesamowitym wystrojem i ciekawymi ludźmi. Skończyłem w Klubokawiarni. Oczywiście piłem whisky i słuchałem rozterek życiowych ludzi, którzy widzą we mnie kogoś w rodzaju spowiednika i szansę na darmowego drinka. Dziwne podziemie.
___________________________________
*"Polacy za granicą" na Eska TV, "Kuchenne rewolucje" - to przez Marcina i jego miłości do Gesslerki, i "Ugotowani".
Filmy i seriale na Nedflixie w ostatnich dniach: "Tylko jedno spojrzenie" (Harlan Coben), "Simona Kossak" (Adrian Panek), "Brick" (Philip Koch).