Dzień spędziliśmy z Iksami na działce. Pogoda w miarę ok, choć dla mnie to raczej wczesna wiosna, niż lato. Ale było niebiańsko.
Zjadłem truskawki, prosto z grządki, maliny i porzeczki z krzaczka, bez mycia! Agrest spróbowałem, ale był niedojrzały i wykręciło mi mordę na drugą stronę (◔‿◔)
Mięso z grilla rozpływało się w ustach. Do tego ogórki kiszone i dziwna sałatka, która bardzo mi smakowała (głównym składnikiem były pieczone ziemniaki). My kupiliśmy 12-kilogramowego arbuza. Słodki był, z Grecji. Pyszny.
Gadaliśmy o przyszłości ludzkości. Niezbyt odległej. I o tym, kiedy AI uzyska świadomość istnienia. Podobno za 5 lat.