Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2024

Busan. Jesień.

Jesień nadeszła zgodnie z kalendarzem, przynosząc ze sobą dwa dni intensywnego deszczu. Gdy w końcu wyszło słońce, powietrze wypełniło się zapachem tej pory roku, a kolory świata zyskały nowe wibracje. Temperatura spadła z upalnych 45 do przyjemnych 27 stopni, co definiuje jesień w Korei jako piątą porę roku – późne lato. To czas obfitości, kiedy Ziemia wydaje plony, a wszystko dojrzewa w idealnych warunkach. Jednak dla mnie jesień oznacza także zapalenie zatok. Zmagam się z tym co roku, a w tym roku sytuacja jest szczególnie uciążliwa. Mimo że nie czuję się chory, śluz spływający po gardle utrudnia mi życie. Walcząc z katarem, płuczę gardło solanką, chcąc uniknąć tabletek. Zauważyłem, że wilgoć nadmorska to mój wróg – zawsze po saunie wychodzę z katarem. Ograniczyłem nabiał i cukier, ale nauczenie się pokory zajmie trochę czasu. Z radością kończę kolejną książkę o refleksologii rąk, która z pewnością ucieszy moich kursantów. Poświęciłem jej sporo czasu w Japonii i Korei, więc mam nadz...

Busan. Codzienność.

Budzę się w okolicach dziesiątej. Udaję się do toalety i wracam do łóżka. Oglądam różne pierdoły. Dziś na przykład obserwowałem, jak Hinduski tworzą abażury ze starych płyt CD. A potem słuchałem wypowiedzi na temat zagrożeń związanych z cyfryzacją. Następnie krzyczę na Marcina, że jest spiochem i każę mu wstać. Spycham go z łóżka, a on się opiera. W końcu idzie na pół godziny do łazienki. W tym czasie przeglądam wiadomości przefiltrowane przez asystenta AI, który rozumie, o czym chcę wiedzieć. Zero polityki i bieżących nowin. Po porannych rytuałach Marcin wychodzi na zewnątrz. W tym czasie nastawiam swoją listę przebojów i idę pod prysznic. Biorę długi, gorący natrysk, pod którym śpiewam piosenki. Potem następuje długi proces nakładania kremów, różnych ampułek i masażu twarzy. Następnie irytuję się na swoje włosy, których nie mogę ułożyć, i za każdym razem grożę im, że je obetnę. Wychodzę z łazienki, a wtedy Marcin zazwyczaj wraca. Musi wysłuchać moich narzekań na temat fry...

Busan. Paplanie na ekranie.

W Busanie trwa intensywna ulewa, która zdaje się przekształcać pory roku. Jeszcze niedawno zmagaliśmy się z upałem, a teraz zapowiadają piękną, ciepłą, słoneczną jesień z temperaturami sięgającymi 27 stopni każdego dnia. Siedząc tutaj, obserwujemy wzburzone morze i przeglądamy wiadomości ze świata. Z uśmiechem na twarzy oglądam, jak facet rzuca psu butelkę, a w wyniku tego łamie krzesło pod sobą. Pies dostaje w łeb i w rewanżu zjada mu ciasto. Marcin dzieli się ze mną nagraniem mężczyzny, który opowiada o strategii zmuszania ludzi do korzystania z "eliksirów" na srajdemię. Prosta strategia, niczym system w samochodzie, który wymusza zapięcie pasów. Będzie piszczeć, dzwonić, aż w końcu człowiekowi będzie wszystko jedno, byle tylko to denerwujące piszczenie przestało. Gdybym miał auto, z pewnością uszkodziłbym taki system, bo to ja decyduję o swoim bezpieczeństwie, a nie nikt inny. Nie mogę znieść nie tyle podłości rządzących, co bierności ludzi. Kiedy słyszę: "po co się d...

Busan. Sztuczny raj.

Zdjęcie wygenerowane przez AI Po dwóch tygodniach w Korei możemy stwierdzić, że jej Vibe nie synchronizuje się z naszą wibracją. Owszem, dzielnica, w której mieszkamy, jest najdroższa i najbardziej reprezentacyjna (o czym nie wiedzieliśmy), składa się ze szklanych drapaczy chmur, pięknych osiedlowych parków, spektakularnej plaży i czystego, ciepłego morza. Ale dla nas najważniejsi są ludzie, a tutaj ludzie są mentalnie zbyt różni. Co z tego, że jest mnóstwo wypachnionych i lśniących knajp, skoro świecą pustkami. Poza tym ceny drinków są nieprzyzwoicie wysokie. Za obiad płacimy 12000 wonów, za butelkę wina 150000 (430 złotych). Ludzie się tu nie bawią jak w Japonii. Podobno piją więcej, ale nie widać pijanych. Muszą to robić w domu. Ulice są raczej puste. Mieszka tu 6 milionów ludzi, a poza deptakiem przy plaży, nikogo prawie nie ma. Byłem w kinie i film oglądały 2 inne osoby. Centrum miasta jest raczej słabe. Przecina je rzeka o zapachu rynsztoka. Za nią jest podobno centrum rozrywkowe...

Busan. Koreańskie plaże.

Upał. Każdego dnia: słońce, niebieskie niebo, plus 36 °C w cieniu, brak wiatru, brak opadów, wilgotność na poziomie akceptowalnym. Lepiej niż w Japonii. Plaże szerokie, piaszczyste, czyste, niezbyt zatłoczone. Woda przejrzysta, ciepła (27°C), bez zapachu. Za plażą deptak, oddzielony od niej iglastymi drzewkami. Przy nim same kawiarnie, restauracje i lodziarnie. Bezpłatne kible co 500 metrów. Ludność raczej koreańska, czasami zdarzają się skośnookie mniejszości chińskie, malezyjskie, filipińskie. Turyści to głównie Amerykanie, jest też trochę Rosjan, Hiszpanów i czasami zdarza się usłyszeć szeptany polski (ten dziwny polski wstyd albo poczucie niższości?). Ceny, takie jak w Japonii. Nie jest drożej. Hotele w cenach od 250-1000 złotych za dobę (my za apartament płacimy 300 złotych za dobę). Posiłek to wydatek 45-60 złotych za osobę. Można taniej i drożej. Staramy się żyć skromnie, ale też nie przesadzać i nie oszczędzać na jakości, więc wydajemy średnio 300 złotych na osobę, za dzień. Pi...

Osaka. Globalizacyjny miszmasz.

  Najbardziej popularną piosenka w Osace (i pewnie w Japonii) jest koreańska   K iss of Life  (키스오브라이프), puszczana na okrągło i wszędzie. Dziewczyny śpiewają dodatkowo po angielsku z koreańskim akcentem, a cały teledysk, jest nakręcony na warszawskim Muranowie. Poniżej link: https://youtu.be/IajeQM00yfE?feature=shared Do niedawna mówiło się, że Japończycy to jedyny wysokorozwinięty naród, który pozostał szczupły. Fast Food niestety dotarł i tutaj, a ludzie zrobili się pulchni. Dużo z nich ma nadwagę. Jeszcze 10 lat temu, tatuaż w Japonii dyskwalifikował posiadające go osoby. Nikt ich nie masował, były wypraszane z plaż i basenów. Teraz w pełni korzystam z tych uciech, a co trzeci Japończyk ma dziarę. Salonów tatuaży przybywa, jak grzybów po deszczu. Kiedyś na tej pięknej wyspie nie było muzułmanów. Nie jestem pewien, ale chyba był nawet jakiś zakaz, ograniczający ich prawa. Teraz są tu nieliczne meczety i przybywa kobiet z zakrytymi twarzami. Dodatkową ciekawostką je...

Osaka. Tajfun, którego nie było.

Śmiercionośny i niezwykle silny tajfun, który miał przejść nad Japonią i ją zdemolować, widocznie... no właśnie co? Zrezygnował?  Przez nieistniejący tajfun, kolejny fake news pokłóciłem się z kolegą! Po przesłaniu mi zdjęć z rzekomego kataklizmu i linków opisujących "cierpienie setek tysięcy poszkodowanych" stwierdził, że nie jestem teraz w Japonii i celowo wprowadzam "kolejną dezinformację". Dla niego Reuters jest wyrocznią, a słowo w mediach święte. No i właśnie. Tak teraz funkcjonuje świat. Szczerze mówiąc, gdy dowiedziałem się o nadchodzącym tajfunie (z zagranicznych mediów, bo w Japonii o tym nie mówili), postanowiłem włożyć dokumenty i pieniądze do plecaka, na wypadek ewakuacji. Wiatr miał zrywać fundamenty! Później wiedziałem zdjęcia ludzi bez dachu nad głową. Tysiące. Dziesiątki tysięcy. Samoloty miały być wstrzymane a pociągi przestać kursować.  Dziwiłem się jednak, że co 5 minut widzę z balkonu lądujące samoloty i zasuwające pociągi po moście. Poszedłem ...