Przejdź do głównej zawartości

Patong. Miejsce Nocnych Szaleństw na Phuket









Wypoczywamy dzisiaj na plaży. Pijemy bezalkoholowe drinki, głównie świeże kokosy, colę zero i shaki. Obserwujemy ludzi snujących się po plaży, najprawdopodobniej skacowanych po Halloween. My nie mamy po czym, bo wczoraj wznieśliśmy toast winem i po małej lampce, poszliśmy spać (zmęczenie po podróży). Poniżej kilka informacji o miejscu, gdzie będziemy mieszkać do końca listopada (później najprawdopodobniej przeniesiemy się gdzieś w głąb Tajlandii).

***

Patong (tajski: ป่าตอง) to jedno z najbardziej rozchwytywanych miejsc na zachodnim wybrzeżu Phuket w Tajlandii, z powierzchnią 16,4 km² i populacją wynoszącą około 19 346 mieszkańców. Miasteczko przyciąga turystów szukających zarówno relaksu na plaży, jak i intensywnej zabawy nocą.

Plaża Patong

Plaża Patong, mająca 2850 metrów długości i ma zadatki na bycie rajem. Życie nocne w Patong kręci się głównie wokół dwóch miejsc: Bangla Road i "Paradise Complex". Bangla Road to świetne miejsce dla heteroseksualnych imprezowiczów, a Paradise Complex to strefa, gdzie skupia się gejowskie życie nocne.

Tolerancja prostytucji

Oczywiście, w Tajlandii prostytucja jest nielegalna, ale w Patong jest tolerowana. To sprawia, że miasto jest pełne różnych form rozrywki, co przyciąga osoby szukające mocnych wrażeń.

Tsunami z 2004 roku

Niestety, Patong, podobnie jak wiele innych miejsc na zachodnim wybrzeżu Phuket, doświadczyło tragicznych skutków tsunami, które miało miejsce 26 grudnia 2004 roku. Fala zniszczyła nabrzeże i obszary w głębi lądu, ale na szczęście straciła życie tylko jedna osoba – kobieta w sklepie spożywczym nad morzem.

Problemy z zanieczyszczeniem wód

Od 2015 roku wody przy plaży Patong przekraczały normy tajlandzkiego Departamentu Kontroli Zanieczyszczeń dotyczące bakterii z grupy coli (FCB) oraz enterokoków. 

Bangla Road – Serce Nocnego Życia

Bangla Road to zdecydowanie najpopularniejsza ulica imprezowa w Phuket. Wzdłuż niej znajduje się mnóstwo barów piwnych i barów go-go i wygląda jak swojski śmietnik. Atmosfera Bangla Road przyciąga wszystkich. Tam się nie da spać.


Popularne posty z tego bloga

Patong. Trudny dzień.

Od rana próbuję poskładać się emocjonalnie. Trzy miesiące temu zacząłem własną terapię wychodzenia z traum i krzywd, jakich doświadczyłem w dzieciństwie. Ma to pośredni związek z moimi kolejnymi studiami (psychoterapia) i książką, nad którą pracuję (sprawdzam teorię w praktyce). Bezpośrednio zaś jest związane z moimi rodzicami, rodziną i różnego rodzaju zdarzeniami z dzieciństwa. Ostatnio przerabiałem nieobecność ojca w swoim życiu. No i właśnie... Rano zadzwoniła mama. Powiedziała to, co miałem w snach i co ciągnęło się za mną, jak cień - niemożliwe do odczepienia. Przyszły wyniki ojca, między innymi tomografii, którą miał wczoraj. Nie ma już dla niego żadnej nadziei. Rak jest w takim stadium i w tak wielu miejscach, że żadne leczenie nie miałoby sensu. Teraz zaatakował mózg i szybko się rozprzestrzenia. Guzy na móżdżku pozbawią go wzroku i niedługo później uniemożliwią swobodne poruszanie się. Niestety wiem jak takie rzeczy wyglądają, jak postępują i jak długo trwają. Dlaczego jestem...

Pogrzeb ojca

Pogrzeb ojca miał miejsce w sobotę, ostatniego dnia listopada. Urnę z prochami dostarczono przed południem do kościoła „na górkach”, miejscu, w którym w dzieciństwie bawiłem się z rówieśnikami. To były piękne, zielone tereny, które niestety zostały przekształcone i zniszczone przez kościół, który wzniósł ogromną bryłę świątyni. Brat oraz bratowa mamy przyjechali z Katowic i wraz z Michałem, moim bratem, udali się na ceremonię. Przybyła niemal cała rodzina, w tym także osoby, których obecności się nie spodziewano. Ceremonia rozpoczęła się od piosenki „My Way”, zaśpiewanej przez przyjaciela taty, a następnie wystąpił zaprzyjaźniony chór, którego głosy podobno „rozsadzały fundamenty”. Cała ceremonia trwała nieco mniej niż godzinę. Po jej zakończeniu wszyscy udali się na cmentarz, gdzie panował spory chaos – liczba samochodów znacznie przewyższała liczbę miejsc parkingowych. Ostatecznie wszyscy zebrali się nad grobem, w którym spoczywają rodzice mamy: dziadek Jasiu i babcia Irena. To właśn...

Trójmiasto. Piątek 13-tego.

  Trochę ostatnio za dużo jadłem. Wakacje są fajne, gdy człowiek nie ma ograniczeń, ale nabiera się ciała. Jestem za stary, żeby się katować. Liposukcja laserowa zmniejszyła obwód w pasie i przywróciła ustawienia fabryczne. Poza tym, miałem przygody. Ponieważ jadę do Wrocławia (o tym za chwilę), a potem do Ustronia (o tym za dwie chwile), wyszedłem z domu z wielką walizką i plecakiem.  W Gdańsku skorzystałem z automatycznej przechowalni. Wszystko włożyłem do skrzynki, przeczytałem regulamin, zapłaciłem i zamknąłem na kluczyk, który włożyłem do portfela (wszystko w tej właśnie kolejności).  Po zabiegu, zaraz przed przyjazdem pociągu, włożyłem kluczyk, zamek zrobił "klik" i drzwiczki się otworzyły. W środku niczego nie było. Ani wielkiej walizki, ani laptopa z całym moim dorobkiem i danymi z firmy, ani innych ważnych rzeczy. Ktoś wziął wszystko. Świat się zatrzymał. W takich sytuacjach nigdy się nie denerwuję, tylko działam. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że jest kamera, p...