Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2024

Kathmandu. Buddyzm.

Przyjechała do nas Malwa. Wczoraj byliśmy razem na spotkaniu z Rinpocze, na którym poległem na etykiecie. Nie umiem w standardy. Czcigodny Lama siedział na kozetce, zrobiliśmy przed nim trzy pełne pokłony (padając przed nim na twarz), potem podarowaliśmy prezenty i klęcząc, rozmawialiśmy. Wyjść należało tyłem. Drogocenny Nauczyciel był bardzo miły i dał nam błogosławieństwo. Zgodził się nawet na prywatne, wspólne zdjęcie. Dzisiaj zaś wstaliśmy o 7 i pojechaliśmy pod Swayambunath. Uczestniczyliśmy w uroczystościach związanych z Buddą Amitabą. W przerwie serwowano słoną herbatę że smalcem (uwielbiam) i zjedliśmy kapustę z tybetańskim chlebem. Pierdzeniem nie ma końca. W ogóle był fajny dzień. Poszliśmy pod stupę i zawiesiliśmy flagi z mantrami na jej szczycie. Ściślej mówiąc zapłaciliśmy panu, który tam pracował i wspiął się kilkadziesiąt metrów, na sam wierzchołek. Przymocował sznur z flagami. Staliśmy długo, obserwując jak latały na wietrze, aż w końcu udało nam się złapać dyndającą ko...

Kathmandu. Wigilia świąt zimowych.

Wpływy globalizacyjne zmieniły grudniową atmosferę Nepalu, nie do poznania. Wszędzie choinki, dekoracje i mikołajki migające światełkami, amerykańskie kolędy oraz świąteczne zapachy, nieznanych wcześniej potraw. Dodatkowo od tego roku, 25 grudnia jest dniem wolnym od pracy, choć ma się to nijak do tradycji, kalendarza lub religii. Czyste szaleństwo, którego celem jest zwiększenie sprzedaży (sklepy nie świętują). Wigilię urządzaliśmy u nas. Zgodnie z tradycją zaserwowałem barszcz czerwony z pierogami (nadziewane słodką kapustą i grzybami). Potem były już potrawy międzynarodowe (w sumie sześć) i czerwone wino. Jedzenie wegańskie, przygotowane przez naprawdę utalentowanego szefa kuchni z Uptali (restauracja w której zazwyczaj się stołujemy). Jeśli ktoś miał nadzieję, że stanę przy grach, to musi mnie nie znać. Mama w Polsce przygotowała tradycyjne potrawy. Stół wyglądał imponująco. Razem z moim bratem, kilkakrotnie biesiadowali, pozostając z nami w wirtualnym video kontakcie. Staram się r...

New Delhi. Elite.

Elitarni Indusi stanowią jeden procent populacji Indii, jednak w tak gęsto zaludnionym kraju społeczność ta jest porównywalna do jednej trzeciej ludności Polski. Do klasy średniej zalicza się 30 procent osób (w Delhi 40%).  Klasę średnią stać na opłacenie czynszu i rachunków, oprócz tego na zakupy w markowych sklepach, podróże zagraniczne, dobre samochody i bogate życie nocne. Śmietankę tworzą solidnie wykształceni Brahmini, wojowniczy Kszatrijowie, bogaci i handlujący Wajśjowie ( choć ci ostatni są traktowani jak Wokulski na salonach - mają pieniądze, ale nie należą do "arystokracji" ). Elita to milionerzy, o niewyobrażalnych majątkach. Można ich rozpoznać po tym, że każdy próbuje z nimi rozmawiać, lub gdy znajdują się na górze drabiny społecznej, każdy na nich patrzy z utęsknieniem. Średnia pensja kelnera w Biharze to 10 tysięcy rupii ( 481 zł, w grudniu 2024 ). Sprzątaczki zarabiają o połowę mniej. Urzędnik średniej klasy w stolicy otrzymuje 40-60 tysięcy rupii miesięcznie...

BodhGaya. Pomieszanie.

Męczy mnie myśl „ dlaczego obok miejsc mocy, jest tyle pomieszania ?”. Przecież tutaj historyczny Budda osiągnął oświecenie, czyli doszedł do pełnego zrozumienia rzeczy, rozpuścił wątpliwości i stał się Nauczycielem duchowości, filozofii życia i religii. Usiadł pod drzewem Bodhi i doszedł do kulminacyjnego momentu, poza którym nie ma już niczego więcej do osiągnięcia. Obok drzewa, kilka stuleci później, słynny cesarz Aśoka wzniósł tu świątynię Mahabodhi, którą teraz, w roku 2024 codziennie okrążamy, zbierając tak zwane „zasługi”. Przyjeżdżają tu ludzie pragnący się rozwijać, niestety „najciemniej jest pod latarnią”. Pod stupą i innymi świątyniami krążą złodzieje, naciągacze, fałszywi prorocy, przestępcy w mnisich szatach i wiele innego pomiotu pragnącego coś wyłudzić. Za murami jest jeszcze gorzej. Tam ludzie zachowują się, jakby oszaleli. Żebracy łapią za nogi, krzyczą, płaczą lub pragną za wszelką cenę, w inny sposób, wzbudzić litość. Naganiaczy, naciągaczy i złodziei jest tyle, że w...

BodhGaya. Mönlam 2024.

Czekamy Uroczystości Mönlam rozpoczęły się dzień przed przyjazdem Karmapy, 15 grudnia. Wieczorem tamtego dnia, z Delhi, przyleciały nasze koleżanki oraz wiele innych ludzi, jednak nasz duchowy szef do samolotu nie wsiadł. Pojawił się dopiero następnego dnia.  Przywitaliśmy go przed kolacją, jak zwykle stojąc na progu Karma Temple, należącej do naszej linii buddyzmu tybetańskiego. Było zdecydowanie mniej ludzi, niż w latach ubiegłych.  Oczekiwanie na Karmapę Myślę, że pierwszym powodem jest kasa . Ostatnio dużo ludzi wymawia to słowo i tłumaczy się niewystarczajacą jej ilością. Drugim jest live streaming odbywających się tutaj śpiewów, więc wygodniej jest oglądać wszystko z domu, spod kołderki. A trzecim motywem, są: katastrofa ekologiczna, wszechobecny brud i pogarszająca się jakość życia, przy jednoczesnym wzroście cen, w indyjskim stanie Bihar. Jest naprawdę fatalnie. Przyjeżdżamy tu co roku i spędzamy całe dnie pod Stupą Mahabodhi, w Karma Temple lub w restauracji Mahomet,...

Bodh Gaya. Dzieci.

Obrazek pierwszy. Dzisiaj. Po ulicy idzie dziewczynka. Trzyma się za spuchnięty policzek. Płacze dość głośno, ale nie stara się wzbudzić litości. Wie, że nikt jej nie pomoże. To dziecko z najniższej, żebraczej kasty - śmieć, którego ani życie, ani śmierć, nikogo nie interesuje. Ktoś uderzył ją w twarz dość mocno. Ma umorusaną buzię ale i tak widać kropelki świeżej krwi. Dzieci w wieku czterech lat łatwo krwawią. Pewnie była głodna i być może chciała zwędzić jakiś owoc. Na straganach niczego innego nie sprzedają. Więc dostała za swoje. Ludzie nie są tu brutalni. Pokazują tylko niżej urodzonym, gdzie ich miejsce. Inny scenariusz, równie prawdopodobny jest taki, że dostała policzek od - na oko - szesnastoletniej matki. Kobieta wyglądała na zagniewaną. Tutaj powodem mógł być zbyt mały utarg. Dzieci rodzi się w jakimś celu i od niemowlęctwa powinny zarabiać. Gdy nie przynoszą dochodu, dostają baty. Czasami są też sprzedawane w innych celach, ale to w ostateczności. Obrazek drugi. ...

Bodh Gaya. Grudniowe zwyczaje.

O 7:30 samolot, którym podróżowaliśmy, wystartował z lotniska w Phuket w kierunku Bangkoku. Lot był szybki i bardzo komfortowy. Następnie, po wypiciu kawy, przesiedliśmy się na kolejny samolot, którego celem była Gaya. Po kolejnych trzech godzinach powietrznej podróży dotarliśmy na świętą ziemię i udaliśmy się do hotelu, w którym zatrzymujemy się od piętnastu lat. - Miło was widzieć - powiedział starszy pan Pattel. - Sanjeep pojechał oglądać przedstawienie w szkole, ale zaraz przyjedzie. Pytał o was kilka razy - mówił z szerokim uśmiechem, wręczając nam klucze do ulubionego pokoju. Uściskaliśmy go mocno, po czym wtargnęliśmy z naszymi ciężkimi bagażami na trzecie piętro. - Nawet posprzątali pokój - sarkazm Marcina przeszył powietrze jak jad, gdy spojrzał na zakurzoną podłogę. Wzruszyłem ramionami. - Jesteśmy w Indiach - przypomniałem. - Chodźmy jeść. Była już 14:00 czasu indyjskiego, co odpowiadało 15:30 w naszym zegarze. Żołądek domagał się pożywienia, ponieważ ostatnim posiłkiem była...

Pogrzeb ojca

Pogrzeb ojca miał miejsce w sobotę, ostatniego dnia listopada. Urnę z prochami dostarczono przed południem do kościoła „na górkach”, miejscu, w którym w dzieciństwie bawiłem się z rówieśnikami. To były piękne, zielone tereny, które niestety zostały przekształcone i zniszczone przez kościół, który wzniósł ogromną bryłę świątyni. Brat oraz bratowa mamy przyjechali z Katowic i wraz z Michałem, moim bratem, udali się na ceremonię. Przybyła niemal cała rodzina, w tym także osoby, których obecności się nie spodziewano. Ceremonia rozpoczęła się od piosenki „My Way”, zaśpiewanej przez przyjaciela taty, a następnie wystąpił zaprzyjaźniony chór, którego głosy podobno „rozsadzały fundamenty”. Cała ceremonia trwała nieco mniej niż godzinę. Po jej zakończeniu wszyscy udali się na cmentarz, gdzie panował spory chaos – liczba samochodów znacznie przewyższała liczbę miejsc parkingowych. Ostatecznie wszyscy zebrali się nad grobem, w którym spoczywają rodzice mamy: dziadek Jasiu i babcia Irena. To właśn...