Przejdź do głównej zawartości

Kathmandu. Coffee time.

Tea/Popcorn time 

W weekendy staram się nie pracować, jednak gdy siedzę nad książką, jest to bardzo trudne. Wewnętrzny głos mówi "marnujesz czas", generując odczuwalne napięcie w ciele. W tym stanie trudno cieszyć się lenistwem. Uzgodniłem jednak z sobą, że w sobotę i niedzielę nie będę nawet włączał komputera. 

Swayambu Buddha Park 

Niedzielę spędziłem sam. Pojechałem moto taksówką pod Swayambunath i tam medytowalem przez kilka godzin. Kręciłem młynkami, śpiewałem, powtarzałem mantry, obchodziłem stupy i w końcu zagłębiałem się w sobie. Następnie poszedłem na nogach na Thamel, wypiłem kawę i wróciłem na kolację do naszej dzielnicy. Po drodze zadzwoniłem do Marcina, aby dołączył.


Późnym wieczorem obejrzałem nowy, miniserial na Netflixie. Polecam każdemu, bo to naprawdę warte spędzenia przed ekranem cztery godziny. Adolescence (Dojrzewanie) to historia 13 latka, oskarżonego o morderstwo. Serial pokazuje przez co przechodzi sam oskarżony, z jakimi dylematami mierzą się oskarżyciele i rodzina. W końcu widzimy jak reaguje społeczeństwo. Majstersztyk!


Komentarze

  1. Buddyzm jest przeciwny pracy w niedzielę, czy to tylko twoja decyzja taki weekendowy odpoczynek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że znasz odpowiedź. Buddyzm nie reguluje życia osobom świeckim.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Patong. Trudny dzień.

Od rana próbuję poskładać się emocjonalnie. Trzy miesiące temu zacząłem własną terapię wychodzenia z traum i krzywd, jakich doświadczyłem w dzieciństwie. Ma to pośredni związek z moimi kolejnymi studiami (psychoterapia) i książką, nad którą pracuję (sprawdzam teorię w praktyce). Bezpośrednio zaś jest związane z moimi rodzicami, rodziną i różnego rodzaju zdarzeniami z dzieciństwa. Ostatnio przerabiałem nieobecność ojca w swoim życiu. No i właśnie... Rano zadzwoniła mama. Powiedziała to, co miałem w snach i co ciągnęło się za mną, jak cień - niemożliwe do odczepienia. Przyszły wyniki ojca, między innymi tomografii, którą miał wczoraj. Nie ma już dla niego żadnej nadziei. Rak jest w takim stadium i w tak wielu miejscach, że żadne leczenie nie miałoby sensu. Teraz zaatakował mózg i szybko się rozprzestrzenia. Guzy na móżdżku pozbawią go wzroku i niedługo później uniemożliwią swobodne poruszanie się. Niestety wiem jak takie rzeczy wyglądają, jak postępują i jak długo trwają. Dlaczego jestem...

Osaka. Tajfun, którego nie było.

Śmiercionośny i niezwykle silny tajfun, który miał przejść nad Japonią i ją zdemolować, widocznie... no właśnie co? Zrezygnował?  Przez nieistniejący tajfun, kolejny fake news pokłóciłem się z kolegą! Po przesłaniu mi zdjęć z rzekomego kataklizmu i linków opisujących "cierpienie setek tysięcy poszkodowanych" stwierdził, że nie jestem teraz w Japonii i celowo wprowadzam "kolejną dezinformację". Dla niego Reuters jest wyrocznią, a słowo w mediach święte. No i właśnie. Tak teraz funkcjonuje świat. Szczerze mówiąc, gdy dowiedziałem się o nadchodzącym tajfunie (z zagranicznych mediów, bo w Japonii o tym nie mówili), postanowiłem włożyć dokumenty i pieniądze do plecaka, na wypadek ewakuacji. Wiatr miał zrywać fundamenty! Później wiedziałem zdjęcia ludzi bez dachu nad głową. Tysiące. Dziesiątki tysięcy. Samoloty miały być wstrzymane a pociągi przestać kursować.  Dziwiłem się jednak, że co 5 minut widzę z balkonu lądujące samoloty i zasuwające pociągi po moście. Poszedłem ...

Pogrzeb ojca

Pogrzeb ojca miał miejsce w sobotę, ostatniego dnia listopada. Urnę z prochami dostarczono przed południem do kościoła „na górkach”, miejscu, w którym w dzieciństwie bawiłem się z rówieśnikami. To były piękne, zielone tereny, które niestety zostały przekształcone i zniszczone przez kościół, który wzniósł ogromną bryłę świątyni. Brat oraz bratowa mamy przyjechali z Katowic i wraz z Michałem, moim bratem, udali się na ceremonię. Przybyła niemal cała rodzina, w tym także osoby, których obecności się nie spodziewano. Ceremonia rozpoczęła się od piosenki „My Way”, zaśpiewanej przez przyjaciela taty, a następnie wystąpił zaprzyjaźniony chór, którego głosy podobno „rozsadzały fundamenty”. Cała ceremonia trwała nieco mniej niż godzinę. Po jej zakończeniu wszyscy udali się na cmentarz, gdzie panował spory chaos – liczba samochodów znacznie przewyższała liczbę miejsc parkingowych. Ostatecznie wszyscy zebrali się nad grobem, w którym spoczywają rodzice mamy: dziadek Jasiu i babcia Irena. To właśn...