Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2024

Kathmandu. W końcu Nepal.

Foto: moja dzisiejsza kolacja. Nepalskie thali. Kilka rzeczy wymaga podsumowania.  Indie bardzo zdrożały. Turystów jest znacznie mniej, w niektórych rejonach nie ma ich wcale. Tanie hotele z kilku dolarów podskoczyły do kilkunastu za dobę, standard który nam odpowiada nie różni się w zasadzie cenowo od Europy. W Nowym Delhi płaciliśmy $37 za nocleg. Najdrożej było w Dardżylingu, gdzie doba kosztowała nas $52. Kawa w Starbucksie jest droższa, niż w Nowym Jorku i tak dalej, i tak dalej. Zanieczyszczenie powietrza jest nieopisywalne. Smog w stolicy uniemożliwia widzenie nieba, a na słońce patrzy się z łatwością, nawet w południe. Przypomina żółtko jajka, albo obcą gwiazdę, która nie razi w oczy. Jeszcze gorzej było w stanie Bihar. To najbiedniejszy region, a lokalny rząd zajmuje się wyłącznie rozkładaniem pieniędzy.  Elias przykleił się do nas, ale go odprawiłem. Wyjechał z Gangtoku to zachodniego Sikkimu i tam, na własną rękę poznawał świat. Spotkaliśmy się ponownie w Dardżyli...

Darjeeling. Refleksje.

  Darjeeling. Widok z okna 25.01.2024. Siedzę w fotelu, patrzę przez okno na świątynię hinduską zasłaniającą Himalaje i tak sobie dumam nad tym, co człowiek robi na ziemi. Indie są tak brudnym i zanieczyszczającym ziemię krajem, że mam pewność katastrofy ekologicznej. Piszę o tym coraz częściej, ale widzę zmiany klimatyczne, pustynnienie ziemi i zwyrodnienia (choroby) roślin i zwierząt. Z obrzydzeniem patrzę na ludzi ignorujących ten problem.  Kończę kolejną (trzecią) książkę w tym miesiącu. "Człowiek o 24 twarzach" Daniela Keyes'a. Historia opowiada o osobowości wielorakiej, przybliżając bardzo barwną historię życia Billego Milligan'a. Reaguję emocjonalnie, boli mnie czytanie, całym sobą nie akceptuję tego, co robią innym, wstrętni ludzie. Owi wstrętni ludzie to często: rodzice, nauczyciele i osoby głęboko religijne. Ich toksyczność i manipulacje bolą najbardziej. Później mamy resztę społeczeństwa, która składa się również w (niestety) coraz większym procencie z osób...

Gangtok. 2×5=10

Dzisiaj mijają kolejne dwa tygodnie w nowym miejscu. Tak się złożyło, że przebywamy równo po dwa tygodnie w danym mieście. Zaczęliśmy od Delhi, pojechaliśmy w góry do McLeod Ganj, potem na święta do Bodhgaya, następnie do Darjeelingu i w końcu do Gangtoku. Obu nam wydaje się, że jesteśmy tu łącznie kilkanaście dni, a nie dwa i pół miesiąca.  Jutro wracamy do Darjeelingu, a trzy dni później jedziemy do Raxhul, by przekroczyć granicę z Nepalem. Właśnie wynająłem mieszkanie na kilka miesięcy i mam zamiar siedzieć na dupie bez specjalnego przemieszczania się poza dzielnicę. Tak czy inaczej, zleci to jak "z bicza strzelił".  Czas spowalnia po marihuanie. Wtedy rzeczywiście wszystko się dłuży. Może powinienem po prostu zacząć zażywać?

Gangtok. Kolacja.

Bycie mentorem ma swoje niewątpliwe zalety. Cieszę się, że stałem się nim w wieku dojrzałym, kiedy... no właśnie zastanawiam się co napisać: "swoje już wiem", czy "mam wyjebane"? A może jedno i drugie?  Ostatnio dużo czytam (słucham). Wybieram książki, wyłącznie takie, które sprawiają mi przyjemność. Inspirują mnie osoby, które osiągnęły duchową wolność. Nie trzeba do tego religii. Myślę, że na pewnym etapie, nikt nie może być naszym guru. W pewnym momencie rozwijamy się do wewnątrz. Tam nikt nie ma dostępu. Przynajmniej mieć nie powinien. Gdy otrząsamy się z traum, one już nie wracają. Gdy się to stanie, co co nas przytłaczało wydaje się nierealne. Ale nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Stajemy się latawcem, który leci w przestworza, nie mając sznurka. Uczucie wolności wcale nie rozpiera. Jest naturalne i tak oczywiste, że można je tylko przeżywać w spokoju. To, że się kiedyś rozbijemy, jest również zgodne z cyklem przemian. Nie ma nad czym rozmyślać. Dzisiaj w ...

Gangtok. Codzienność.

Gangtok jest stolicą Sikkimu, jednego z najmniejszych stanów Indii. Ale Sikkim to Indie fikcyjne, od 1975 roku. Zdecydowano obalić monarchię i przyłączyć się do kraju curry, aby nie zostać wchłoniętym przez agresywne Chiny. Jednak nic tu nie jest indyjskie: ani jedzenie, ani religia, ani ludzie i ich mentalność. Sikkim jest czysty. Dba się tutaj o powietrze. Ludzie mają skośne oczy i mówią po nepalsku, tybetańsku lub w języku dandzongka. Piję się tu dużo alkoholu i uprawia hazard. Kasyna są tu niezwykle popularne. Jest pełno pubów z muzyką na żywo. Koncertują tu kapele z Nepalu, Butanu lub lokalne. Hindi jest niesłyszalne. Zresztą prawie nie ma tu ani Indusów ani innych turystów. Od prawie dwóch tygodni jesteśmy jedynymi białymi w całym mieście (był jeszcze Elias, ale pojechał w zachodnie rejony). Sikkimczycy i Sikkimki są osobami pracowitymi i dumnymi. Nie ma tu bezdomności i nikt o nic nie prosi. Nigdy nie widziałem tu kogoś żebrzącego. Wstaje się tu rano i zaczyna dzień od wietrzeni...

Lachung. Bezludna świątynia.

Ostatnio jestem przestymulowany. Potrzebuję samotności, jednak w moim przypadku jest to niezmiernie trudne do osiągnięcia. Przede wszystkim praca, polegająca na kontakcie z ludźmi. Dziennie dostaję setki (i nie ma tu przesady) różnego rodzaju zapytań, w postaci tekstów, nagrań głosowych i zdjęć (będę musiał kogoś zatrudnić, aby to ogarnąć ). Po drugie ciągle otaczają mnie ludzie i przyklejają się jak magnesy do lodówki. Mam osobowość przyciągającą innych (znacznie rzadziej odpycham), wyglądam inaczej, przez co bez przerwy ktoś w Azji chcę sobie robić ze mną zdjęcie lub dosiąść się do stolika, gdy piję kawę.  Teraz na głowie mamy Eliasza, który definitywnie uzależnił się od kontaktu z nami. Wczoraj mocno go opieprzyłem i byłem mało przyjemny, ale niewiele to dało. We wtorek wysyłam go na wycieczkę do zachodniego Sikkimu i ma sobie radzić sam. Pomoc ograniczam do zgody na przetrzymywanie rzeczy w naszym mieszkaniu, które jest dla nas za duże (dlatego też uznałem, że Eliasz może zają...

Yumesoong. Zero Point.

Stanęliśmy na Dachu Świata. Po raz drugi. 5072 metry nad poziomem morza. Droga tam była niezwykła pod względem duchowym. Wewnętrzne myśli, mantry, wykonywane czynności i rytuały buddyjskie, ostatnia książka i wiele innych; wszystko to nałożyło się na siebie i spowodowało coś, czego być może nie doświadczyłem wcześniej. Mam wiele twarzy. Wszystkie składają się na jedną . To jedno z głównych doświadczeń dzisiejszej podróży. Mądrości i doświadczenia nie da się przekazać.  Słowa i myśli, już przy samej próbie przekazania stają się fałszywe dzięki ograniczeniom językowym. Późniejsza ich interpretacja dodatkowo je wypacza. Himalaje są piękne. Nie ma w nich jednak żadnych niezwykłości. W każdym razie nie są większe, od niezwykłości każdego innego miejsca. To także odkryłem dzisiaj.

Lachung. W drodze na Dach Świata.

Dojechaliśmy do bio-miasta w Sikkimie, które zostało opisane przez brytyjskiego odkrywcę Josepha Daltona Hookera, „najbardziej malownicza wioska Sikkimu”. Po 159 latach, widoki  są nadal niezwykłe, ale miasto nie oferuje niczego, oprócz hoteli. Generalnie wszyscy, którzy mają dodatkową przestrzeń oferują nocleg, robią dobudówki, ewentualnie stawiają brzydkie budynki, typu "byle szybko i tanio". Lachung jest położone na wysokości 2900 metrów n.p.m. i jest tylko przystankiem. Tutaj się śpi, przed wyprawą w Himalaje (bo wyżej spać raczej nie wolno)*. * Osoby bez specjalnego przygotowania, mogą nawet umrzeć, śpiąc na wysokości powyżej 4500 metrów nad poziomem morza. Samo krótkotrwałe przebywanie tam, może skończyć się omdleniami, a nawet obrzękiem mózgu. Pamiętam jak kilka lat temu, idąc po równinie położonej ponad 5 kilometrów nad oceanem, miałem mroczki i resety polegające na odczuwaniu całkowitej ciemności i braku świadomości przez ułamki sekundy, co kilka chwil. Było to dziwn...

Darjeeling. Obserwacje końca życia planety.

Dzięki zmianom klimatycznym, różnice temperatur w wysokich górach powodują powstawanie kłębów chmur, które zasłaniają najpiękniejszy w świecie widok. Góry widoczne są tylko rano, a potem znikają. W najbardziej północnych częściach Indii (gdzie jedziemy) lawiny i powodzie zdarzają się częściej, niż kiedykolwiek wcześniej. Wczoraj też zauważyliśmy, że pola herbaciane wyglądają inaczej. Wiele krzaków było uschniętych, i choć się na tym nie znamy, stwierdziliśmy, że jest inaczej niż wcześniej (jesteśmy tu zawsze w styczniu). Podaj też jest inna. W Bodhgaya było dużo cieplej i bardzo sucho. Zazwyczaj kupowaliśmy kocyki lub poncha, a teraz chodziłem tak bardzo odkryty, jak się dało, smarując się filtrem 50+, aby uniknąć poparzenia. W Darjeelingu jest też inaczej. Ale trudno mi to określić. Jakaś inna aura, inne powietrze. Nie chcę się jednak wkręcać. Upadają też budynki. Te piękne, wzniesione przez Brytyjczyków, mają już swoje lata. Czas świetności mają już za sobą. A Indusi są ślepi na pięk...

Darjeeling. Przejście w iluzję nowego.

10...9...8...7...6...5...4...3...2...1... W każdym kraju, ludzie odliczają podobnie. Zazwyczaj są już pijani, wtedy odczuwają emocje bardziej infantylnie. Alko pomaga im "wybaczyć", "snuć plany" i wierzyć, że w jakiś cudowny sposób się zrealizują. Ci, którzy nie piją, mają w zasadzie podobnie. Tak jakby rzeczywiście pomiędzy 31 grudnia, a 1 stycznia istniał mur, za którym wszystko się zmienia. W naszym przypadku, doświadczamy jeszcze dwóch "sylwestrów": tybetańskiego i nepalskiego. Idea jest dokładnie taka sama. Ludzie generalnie chcą lepszego zdrowia. Sęk w tym, że plany wielkich zmian porzucają najdalej w połowie stycznia. Przede wszystkim dlatego, że nie mają pojęcia o tym czym jest dieta i właściwe odżywianie. Wieża ludzka opiera się na idiotycznych tik-tokach oraz kretynach i kretynkach, propagujących kolejne  limitowane diety prowadzące donikąd. Poza tym wszystkie znane mi osoby zjadają za dużo leków. Nie ćwiczą i ciągle się czymś martwią. Obawiam s...

Darjeeling. Nowy Rok.

Przyjechaliśmy do Darjeelingu 27 grudnia. Pociąg z Gaji, przybył punktualnie, jak w Szwajcarii.  To niesamowite, ale nie spóźnił się nawet minuty. To znaczy przyjechaliśmy do New Jalpaiguri I stamtąd podjechaliśmy w góry jeepem.  Nasz hotel (nowy budynek, jak tu byliśmy ostatnio, nie istniał i nawet w planach go nie było) okazał się wygodny, ciepły i zaopatrzony we wszystko, czego potrzeba. Ciepłą wodę mamy przez cały czas, co jest wyjątkowe w tym stanie. Ogromna większość hoteli nie dysponuje ogrzewaniem, a ciepłą wodę donoszą za dodatkową opłatą, w małym wiaderku.  W styczniu jest tu chłodno, dlatego zapłaciłem 500 euro za dwa tygodnie pobytu, bo jestem za stary na niewygodę. Tak w ogóle to nie wiem, czemu ludzie odkładają wszystko na starość. Mnie już jakąkolwiek niewygoda przeszkadza... Przyjechaliśmy tu z Eliasem. Rudowłosym Niemcem, z Bawarii. Właśnie skończył 18 lat i postanowił podróżować, aż wyda to co uzbierał do tej pory. Z tego co wiem, ma niewiele, jakieś 800...